Co do naszego kochanego Kaya, to nie jest naszym, jedynym oswojonym kotem, oprócz niego oswoiła się też Niki, Łódzki strachulec, na początku dzikusek, a teraz miziak nad miziaki! chociaż jeszcze lekko płochliwa, ale co się jej dziwić? jest leczona, już od kilku miesięcy pakują w nią różne tabletki, zastrzyki, preparaty, nawet ufny kot może stracić przez to zaufanie do ludzi. Drugi dzikulec - Gucio z Opolskiego schroniska. Kot, który miał zostać wypuszczony z powodu swojej nieufności, nie został - trafił do mnie, miesiąc później wystawiał brzucholka do miziania. Była jeszcze Argi... ['] pięknie się oswajała, ona jedna nigdy mnie nie podrapała czy pogryzła. Penelopa, wycieracz załóżkowych kurzów, Piracik, mały dzikunek od Kasi, KropkiXL. Oswajał się miesiąc. Teraz ma cudowny dom w Bytomiu. Alek, nadal u mnie, w Tarnowie w dzień chował się za łózkiem, w nocy spał z mamą p. Marty. Nie widzę tego chowania się po kątach, jest na widoku, miziasty, rozmruczany. Reszta to koty, ufne, domowe, chociaż nie zawsze miziaste. Tylko te, które wymieniłam były dzikawe, bądź płochliwe. Nie było u mnie kota, który się nie oswoił, wszystkie znalazły kochające domki. Swoje tymczasy mam w sercu, pamiętam, ich pierwsze kroki w moim domku, czy radość z udanej adopcji. Takie rzeczy sprawiają że chce się robić, to co się robi...
A Iskierka? to domowy, kot - widać, że ktoś o nią dbał (ale widocznie przestał...) nie boi się ludzi, na dźwięk lodówki zaraz przybiega z ogonkiem w górze. Tylko jakieś pół godziny temu, została zaatakowana przez Sally i wpadła na kaloryfer. To chyba przez ten klosz, inne koty się jej boją, wręcz panicznie. Iskierka też nie daje za wygraną, mocno syczy i rzuca się z pazurami kiedy nie może ucieć. Jak zaszczute zwierze
