fffcależe nie nakrzyczałam

chłopakom klarują się charakterki:
Gruby (vel Kozak) jest kozak i kozaczy: do każdej zabawy pierwszy, do człowieka wywala brzuch, mruczy jak traktor i po kilkunastu sekundach podgryza głaszcząca rękę, bo mu się nudzi

. energii ma za dziesięciu.
Waluś jest taki ciut jeszcze dzikawy, tzn. niespodziewane wejście do łazienki, gwałtowny ruch powodują syk i/lub spitalanie za sedes. ale bawi się ślicznie, jak jest nieco senny, uwielbia głaskanie i tak się śmiesznie nadstawia, wyciągając grzbiet na maksymalną długość i szorując nim o rękę. takie alternatywne baranki

Trampuś jest Blondi, no. słodkie toto, łocęta takie niebieściusie, którymi łypie z przekrzywioną główką zza wiszącej piżamy, skarpetunie białe i róziowe podusie, śliczny do zacałowania. głupiutki niemożebnie, lękliwy, ciapowaty. kiedy bracia odgryzają sobie uszy i przegryzają gardła z dzikimi wrzaskami, kuli się tylko na posłanku. głaskać się daje chętnie, choć na początku się boi. no taki głupaluszek.
koty zdrowe generalnie, tylko martwi mnie ich koszmarne wybrzydzanie przy jedzeniu. niczego nie zjedzą więcej niż kilka skubnięć, a najgorzej jest z Trampkiem, który chyba powietrzem żyje, dokarmiam go convem ze strzykawki, bo jest taki słabiutki i ewidentnie wolniejszy od braci. do paszcz im nie zaglądałam, ale chyba zbyt zdrowe są na nadżerki

. wykwity skórne podejrzewane o bycie grzybem mają się dobrze. za dobrze.
nasze koty biedne niedopieszczone

. wczoraj jak wyciągnęłam laserek, to Sopel mało nóg nie pogubił, Mruf falowała tłuszczami w biegu jak nie ona, a Pestka prawie zawału serca dostała z wysiłku... no cóż, koszta posiadania tymczasów
