wątpliwości co do stadności :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 22, 2004 13:57

Ofelia pisze:Czy jest szansa, że kociak wzięty od małego pokocha moje koty tak jak one siebie?

I znowu, wg mnie, nie ma reguły. Kiedy przynieśliśmy 8-tygodniową Mi-Norkę, robiła wszystko żeby zaskarbić sobie łaski Miki. A Mika jej nie przyjęła. Nie biła, nie gryzła, ale nie pozwalała się do siebie zbliżyć. I Norcia przestała jej nadskakiwać. Zyją obok siebie, schodzą sobie z drogi, czasem tylko Norcia pacnie Mikę łapą, kiedy ładuje się na kanapę. Tak samo było, kiedy przyszedł Miś Major - obie dziewczyny oprychały go i zaznaczały dystans. A on chciał strasznie zaprzyjaźnić się z nimi, bo poprzednio mieszkał z 5 kotami w świetnej komitywie. I Miś też zrezygnował. Później usiłował zaprzyjaźnić się z Gackiem, ale to już bardzo dorosły kot i owszem, dał się Misiowi obłaskawić, ale nic więcej. Bardzo nad tym ubolewam, ale moje koty nie śpią razem, nie tulą się do siebie, czasem tylko urządzają gonitwy. Ale też nie ma między nimi wojen. No i nauczyły się czekać na swoją kolejkę do miziania.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 22, 2004 14:10

to ja dodam od siebie, a u mnie jest troche dziwnie.

na samiusienkim poczatku byl niebieski, ktory po naszym wprowadzeniu sie zagladal do nas po jedzonko. zadko mu sie zdazalo zeby zostac na noc. jak przyjechal do nas zef to niebieski sie obrazil, dalej przychodzil jesc ale niechetnie juz wtedy wchodzil do domu i nie bylo mowy o zostaniu, zefik natomiast tak potwornie sie cieszyl na widok niebiesciuch ze malo nie sikal z radosci a niebieski wrecz przeciwnie, z nienawiscia i mordem w oczach odnosil sie do zefa. po tygodniu od przyjazdu zefa przyjechala atenka i tu sie zaczelo 8O zef tak potwornie na nia warczal i prychal ze bylam w szoku, nie poznal swojej wlasnej siostry albo czul sie juz zupelnie u siebie i nie potrzeba mu bylo dodatkowych "przyjaciol". po jakichs kilku dniach zaczeli sie dogadywac, a niebieski zupelnie zniknal az do momentu wypadku. i wtedy o dziwo skonczyly sie niebieskiego prychania na maluchy.
teraz jest tak: atenik kocha zefa, ale miloscia braterska, za to niecierpi niebieskiego (byc moze jestr zbyt brutalny dla niej) zef kocha atenke miloscia braterska i lubi niebieskiego. niebieski nie kocha zadnego z nich, najchetniej zawalczylby je na smierc. 8O podejzewam ze on najlepiej czulby sie sam jeden na swoim terenie.
nie spia razem, wtulone w siebie, czasem moze pleckami, ale tez zadko (zef z atena) nie widzialam zeby kiedykolwiek przytulaly sie do niebieskiego. zef tylko jak nakladam jedzenie to strzela niebieskiemu baranki. :roll:

ara

 
Posty: 3709
Od: Czw sie 14, 2003 14:58
Lokalizacja: Londyn

Post » Czw kwi 22, 2004 14:14

Majorka pisze:
eve69 pisze:no i jeszcze nie powiedzialas ostatniego slowa :lol:

Może to koty mają ostatnie słowo? :)


Ja też myślę, że właśnie tak jest :D
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw kwi 22, 2004 14:17

Ha , jak czytam ten wątek , to widzę ,że mam bardzo dużo szczęścia.
Mam 6 kotów , które przyjaźnią sie ze sobą , śpia razem na jednym fotelu , tyle , ile sie zmieści , wylizują się , choc czasem też odchodzą łapoczyny czy gonitwy i koziołki i gryzienie.
Ale nie było tak od początku. Koty u mne zjawiały sie sukcesywnie przez ostatnich 6 lat i początki były za każdym razem takie same - syczenie , prychanie i brak ochoty na przyjaźń. Ale jakoś się udało. I teraz stanowią zgodne stado.
Obrazek

Kicia Kiciorzyńska

 
Posty: 427
Od: Czw paź 02, 2003 21:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw kwi 22, 2004 14:20

u mnie było od początku widać, że Gaculek stadnym stworzeniem jest - biedak nudził się całymi dniami sam w domu
a jak przywiozłam małego to od razu próbował go oswajać, wykładał się brzusiem do góry i był wręcz miłośnie nastawiony do tego małego burczącego i bijącego go intruza
dogadanie się zajęło im niecałe 3 dni i teraz zgodnie tworzą the Demolition Squad :)
czterej pancerni.... i piesy dwa :)
ObrazekObrazekObrazek Obrazek

Gacusiowa

 
Posty: 5427
Od: Wto gru 09, 2003 12:22
Lokalizacja: Świebodzin, home sweet home <3

Post » Czw kwi 22, 2004 14:24

Kicia Kiciorzyńska pisze:Ha , jak czytam ten wątek , to widzę ,że mam bardzo dużo szczęścia.
Mam 6 kotów , które przyjaźnią sie ze sobą , śpia razem na jednym fotelu , tyle , ile sie zmieści , wylizują się , choc czasem też odchodzą łapoczyny czy gonitwy i koziołki i gryzienie.
Ale nie było tak od początku. Koty u mne zjawiały sie sukcesywnie przez ostatnich 6 lat i początki były za każdym razem takie same - syczenie , prychanie i brak ochoty na przyjaźń. Ale jakoś się udało. I teraz stanowią zgodne stado.


Pocieszasz mnie :lol: ja się też martwię, że dokacam się regularnie "co rok prorok" :lol:
BTW jak się czuje śliczna kuzyneczka Samuela? 8)

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw kwi 22, 2004 14:36 Re: wątpliwości co do stadności :)

charcoal pisze:nie piszcie mi tylko o walce z nudą (gdy są dwa bo jakoś to do mnie nie trafia)

Nie rozumiem, dlaczego nie trafia? To jest dobry argument. Inka jest wielka indywidualstką, tak naprawdę kocha tylko mnie, resztę rodziny zaledwie lubi ( choć i to chyba za dużo powiedziane :roll: ). Jest "twardą babką", nie znosi, gdy hmmm... narusza się jej "bańkę prywatności" (czyt: każdy wet to wróg, a dzieci i nadmiernie czuli ludzie to podwójny wróg). Dlatego gdy znaleźlismy Salemka bałam się, że się nie dogadają - że mała będzie zazdrosna, że nie bedzie umiała się z nim bawić, że go nie zaakceptuje. Nic z tych rzeczy - dopiero teraz mam naprawdę szczęśliwego kota. Wiem, że gdy nikogo nie było w domu, jako singiel, cały dzień spała. Psa trzyma na odległość i dobrze, bo on ma już starcze humory i czasem na nie warczy - to było żadne towarzystwo. Teraz ma się do kogo przytulić, podzielić "kocimi sekretami", ma z kim się ganiać i posiłować. Stała się łagodniejsza, bardziej ... pogodna, jakkolwiek to brzmi. Co ja będę dużo pisać - w naszym wypadku drugi kot bardzo zmienił pierwszego. Ludzie to ludzie, nawet najlepsi, ale nie ma jak kumpel tego samego gatunku. Sami powiedzcie?
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Czw kwi 22, 2004 15:42

Ja nie mam wątpliwośco co do tego, że więksości kotów drugi kot robi bardzo dobrze ;) Mam wątpliwości, że przywiększej ich ilości, koty mogą się nie czuć dobrze :roll:

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw kwi 22, 2004 15:43 Re: wątpliwości co do stadności :)

charcoal pisze:i zastanawiam się nad faktem istnienia kociej grupy
bo przecież koci przodkowie żyli sobie w samotności....

Sądząc po towarzyskości i spontaniczności kociastych oraz obecnym trybie życia dziczków koci przodkowie żyli gromadnie :lol:

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 22, 2004 15:49

Ofelia pisze:Mam wątpliwości, że przywiększej ich ilości, koty mogą się nie czuć dobrze :roll:

To zależy od metrażu lub terenu, po którym się poruszają. W ciasnocie może być trudniej.
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 22, 2004 16:37 Re: wątpliwości co do stadności :)

charcoal pisze:nie piszcie mi tylko o walce z nudą (gdy są dwa bo jakoś to do mnie nie trafia)
co Wy o tym ??
pozdrawiam i dobrego dnia


Hmm...
A jak wytłumaczyć fakt, że Bruno, odkąd trafiła do nas Bondi, zgubiła gdzieś swoją smutną ostatnio minkę i przestała rozpaczać pod drzwiami za każdym razem kiedy wychodzę? Dopisuje jej teraz fantazja i chęć do zabawy. Według mnie kicia siedząc całymi godzinami w pustym domu czuła się samotna i zdecydowanie się jej nudziło.
pozdrówka :)

olgaII

 
Posty: 698
Od: Wto kwi 20, 2004 14:30
Lokalizacja: mazowieckie

Post » Czw kwi 22, 2004 18:00

Ja mam rodzinkę: mamunię i jej troje dzieci. Do tej pory jest między nimi a matką bardzo silna więź. Mamunia je wylizuje, woła każdego coby dopieścić (tak tak każdego wzywa innym miaukiem), one do tej pory czuja przed nią respekt. Natomiast kontakty rodzeństwa..hm... chłopaki się uwielbiają. Razem śpią, jedzą, liżą się cały czas. Dziewczynka służy im do bicia :wink: i gonienia :wink: . Chociaż ostatnio byłam świadkiem jak Rudolf zawołał Dziewczynkę. Ta przyszła, polizali się i poszli spać razem.
Uważam że zwierzęta tak samo potrzebuja towarzystwa jak człowiek. I tak samo jak wśród ludzi, zdarzają się wsród nich samotnicy, wolący swoje towarzystwo. Antek też czasami ma dośc dzieci. Wtedy spuszcza im manto, włazi do szafy i warczy. Nikt nie ma odwagi podejść :lol:

aguś

 
Posty: 2594
Od: Czw sty 29, 2004 20:51
Lokalizacja: Cz-wa

Post » Czw kwi 22, 2004 18:08

Mam dwie kocice. Jedna jest typowa jedynaczka, nie zyczy sobie kontaktow, a druga az sie rwie do innych kotow i tego kontaktu ciagle szuka. Bialej by sie przydal kolejny kot, Czarna by sie wyprowadzila. Sytuacje mam patowa, bo Czarna jest chora, wiec stres nie robi jej dobrze...
Wydaje mi sie zatem, ze to bardzo zalezy od kota.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87996
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw kwi 22, 2004 21:15

Offelia pisze :
[BTW jak się czuje śliczna kuzyneczka Samuela? 8)[/quote]

Jest zdrowa i wszystko jest w porządku , ale nie moge się zdecydować na razie na sterylizację.
A nie mam tez czasu by zająć sie załatwieniem spraw w związku.
Całuski dla Samuela i reszty.
Obrazek

Kicia Kiciorzyńska

 
Posty: 427
Od: Czw paź 02, 2003 21:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt kwi 23, 2004 9:34

Zelek i Maly bez przerwy przebywaja razem. Razem spia, myja sie, jedza, bawia sie, wygladaja przez okno. Gdy jeden zniknie drugiemu z oczu natychmiast rozpoczyna sie wzajemne nawolywanie. Jesli przypadkiem zamkne Malego w pokoju, to Zelek siedzi pod drzwiami i placze, probuje dostac sie do srodka i wywazyc drzwi. Po wizycie jednego kota u weta powitaniom nie ma konca. Jesli Zelek uzna, ze Malemu dzieje sie krzywda z mojej strony (np. mycie zebow :lol: ), to rzuca sie na mnie z zebami i wydziera mi Malego z rak. Gdy Malego nie bylo przez caly dzien w domu, bo byl odjajeczniany ;) Zelek nie jadl i nie bawil sie, lezal osowialy w jednym miejscu i nie pozwalal sie glaskac.

Ellen

 
Posty: 673
Od: Wto gru 30, 2003 20:18
Lokalizacja: Sosnowiec

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 569 gości