10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 07, 2010 16:51 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

To Ci Wampirzyca, ale jaka śliczna.
Obrazek
Obrazek

Iburg

 
Posty: 5024
Od: Wto sty 04, 2005 21:52
Lokalizacja: Rybnik

Post » Czw sty 07, 2010 18:35 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Magija pisze:Bo to dla niej stres, ona się boi, że kontenerek=strata domu, tak jak już było :(


No ja wiem że to ze strachu... Kocie łapki oderwane od podłogi = histeria.... :(

A ogólnie to ja ciem duża stłaśnie kocham ale ty mnie duża nie ruszaj.... No może z tym "strasznym kochaniem" to przesada, ale wkrótce po tych akcjach z pakowaniem, kiedy wróciłam z rozmowy z lecznicy i się zwinęłam na chwilę na wyrku, kocia przyszła i się też zwinęła bliziutko, tak żebym służyła za "obramowanie".... Zresztą w ogóle, jak się na mnie zamierzy z ząbkami - bo się zamierza, np. jeśli głasnę tam gdzie akurat w tej chwili nie wolno - to potem siada skulona tyłem do mnie, a potem przychodzi, taka jakby co nieco skruszona.....

Brzuszka do głaskania póki co nie, na ręce i na kolana nie. Chociaż do tego "na kolana" może z czasem dojdzie... Póki co - koło dużej, na tapczanie, przy stole; boczkiem się przystawić, duża ma głaskać... itp, itd...

Z próbami złapania dałam chwilowo spokój, niektóre posiłki daję w kontenerku, może we wtorek znów spróbuję, metodą zwabienia i zamknięcia.... Pani Doktor powiedziała że jak ją zapakuję to mam dzwonić, oni się dostosują.... Ale w ogóle to przestaję sobie to wyobrażać :? Bo jeśli to ma jakoś przejść bez dzikiej histerii, to chyba powinno być tak że w mojej obecności zostanie uspana do zabiegu i w mojej się obudzi, nie wiem czy tak się da..... Zresztą i tak gwarancji braku histerii nie ma, chociaż moooże, bo jak już jesteśmy w lecznicy to jest grzeczniutka.... Ale jakaś ewentualna wizyta kontrolna potem to już w ogóle brrrr......

A poza tym to jest to urocza łobuzica ;) Jak się dużej przyśnie (celowo, jak we wtorek ;) albo niecelowo) bez napełnienia kociej miseczki, to jest stosowany cały zestaw metod namawiających dużą do wstania i dania czego trzeba:
- prosimy skrobiąc łapką po poduszce
- skrobiemy w tapczan
- drapiemy porządnie chodnik w przedpokoju
- skubiemy nie zauważaną dotąd szeleszczącą reklamówkę która gdzieś tam leży w pokoju
- wskakujemy na parapet i się wpatruuujeeeemy
- przychodzimy obwąchać dużą....
itd ;)

Ale obawiam się że każdy potencjalny domek będzie wiał gdzie pieprz rośnie jak zobaczy taką akcję jak to pakowanie.... Albo nawet jak się dowie że taka akcja może być... Może ktoś wie jak "unieagresywnić" kota?............... :?
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Czw sty 07, 2010 21:07 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Może podaj tabletkę uspokajajacą ? My tak pakowaliśmy dzikawe Kitikoty i obyło się bez awantur podczas ładowania, wiezienia, macania przez weta... Tabletki podawała im ich obecna pańcia, robiła to niesamowicie szybko i sprawnie, nawet nie zauważyły kiedy, a tabletka była w brzuszku.

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt sty 08, 2010 8:42 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Mrata pisze:Może podaj tabletkę uspokajajacą ? My tak pakowaliśmy dzikawe Kitikoty i obyło się bez awantur podczas ładowania, wiezienia, macania przez weta... Tabletki podawała im ich obecna pańcia, robiła to niesamowicie szybko i sprawnie, nawet nie zauważyły kiedy, a tabletka była w brzuszku.


Może... Na jakiś transport "dokądś" pewnie by to było dobre, ale przed zabiegiem to nie wiem... To znaczy nie wiem czy można bezpiecznie tak pomieszać: najpierw tabletka uspokajająca, potem narkoza... A po drugie to niestety ona jest sprawniejsza w unikaniu tabletek niż ja w podawaniu :?
Najlepsza byłaby taka tabletka, którą kot sam zje, tak jak Immunodol. Szkoda że waleriana nie działa na koty uspokajająco... ;)

...W którymś momencie już mi nawet przyszła do głowy wizyta domowa w celu podania "głupiego jasia", a potem galop do lecznicy.... :twisted:


Ano, zobaczymy. Będę chyba próbowała przegłodzoną kotę zwabić chrupkami do kontenerka.... Na szczęście zabieg nie jest chyba strasznie pilny, bo na razie problemów z jedzeniem nie ma, a nawet wprost przeciwnie ;)
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Pt sty 08, 2010 8:54 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Lizunia jaka cwaniarka. Te koty to jednak nas sobie wychowują :wink:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 08, 2010 11:30 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Kitikoty zaraz po tabletce miały narkozę do kastracji, miały mniej więcej 5 m-cy, nieduże chłopaki. Jeśli chodzi o pojemnik na kota, to nie uzywam normalnych kontenerków, tylko plastykowego pudła z przykrywką, mocowaną potem dwoma zatrzaskami. Powietrze jest, bo w pudle są dziury jako uchwyty. Koty się znacznie mniej stresują- wskakują (lub są wkładane) do środka i szybciutko zakrywane pokrywą, zamykane i wio- do weta. Co prawda trudno to nieść.
Raz wet, widząc mnie spytał uprzejmie "Co się pani z tym kotem nosi jak z mszałem ?"
Tak to właśnie wygląda. Ale i tak go lubię. :)

Mrata

 
Posty: 2906
Od: Pt cze 06, 2008 17:50
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sty 11, 2010 14:05 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Podniosę :)
Co u Lizy ? :)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów "ty", choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu. [M. Bułhakow]

Myszeńk@

 
Posty: 6257
Od: Pon lis 13, 2006 10:19
Lokalizacja: Łódź - okolice Parku Staszica :-)

Post » Wto sty 12, 2010 9:32 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

U nas zwyczajnie, powolutku....

Lizunia jest żarłoczek (napisałabym "mały", ale to by nie była prawda ;)). Muszę chyba zacząć ograniczać, bo coś pod brzuszkiem zaczęło zwisać, jak wczoraj mi się udało macnąć..... :?
W każdym razie ile mokrego by się nie włożyło, i jakie by ono nie było - znika. Kiedyś jak nie chciałam żeby się objadła, to wkładałam coś co nie bardzo lubi. A teraz już nie ma chyba takiej rzeczy... 8O
Muszę chyba zastosować metody odwrotne niż się stosuje przy dzieciach. Dziecko się czymś zajmuje żeby coś więcej zjadło, a Lizunię muszę chyba czymś zajmować żeby zapomniała że jeszcze by coś więcej zjadła ;) Albo przydał by się jaki kolega do ganiania, no....

Za jedzeniem wejdzie się nawet do kontenerka, co daje nadzieję na............................................ ale ćśśś.... ;)
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Wto sty 12, 2010 10:14 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

ooooooooooo to trzymam kciuki........... i ćśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśsss............ ;)

kolega do ganiania.......ciekawe co by Lizunia na to powiedziała :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 12, 2010 10:25 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

magdaradek pisze:kolega do ganiania.......ciekawe co by Lizunia na to powiedziała :D


No właśnie................ ;)
Nasza "rodzinna" Mysia się nudzi, bo zimna zima i nie ma jak być cały dzień na dworze - Lizunia się nudzi bo dużo jest sama - obie kocie aktywne, ruchliwe, zabawowe, chociaż starsze panie - a po(nie)nudzić się wspólnie pewnie by nie chciały, echh.....
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Wto sty 12, 2010 10:34 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

to może jakaś próba jednak tymczasowego tymczasowania by dobra była? choć pamiętam, że Ty Agatko się "włóczysz", jednak gdyby się okazało, że Liza akceptuje po jakimś czasie innego kociego towarzysza, to po pierwsze podczas Twoich włóczęg mniej by się jej nudziło, a po drugie miałaby szansę na dom z kotem.......hmmmmmmmm..........

???????????????????????? :twisted:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 13, 2010 8:18 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

Nie wiem czy się dobrze domyślam, ale to chyba jest tekst z podtekstem ;) i chyba wiem co (kogo) masz na myśli................

Madziu, oprócz "włóczenia się na bieżąco" ja mam niestety jeszcze dwa ograniczenia co do tymczasowania. Pierwsze (akurat mało znaczące przy TDT) - okres wakacyjny, kiedy się zazwyczaj "wywlekam" z Łodzi dokładnie (tylko niech nikt nie myśli że "okres wakacyjny" oznacza "okres wolny od pracy", jak mam w tym 2 tygodnie naprawdę wolne to jest dobrze.... :evil: ), i drugie, ważniejsze: nasza "rodzinna" kotka jest nie jest zaszczepiona, i zaszczepiona nie będzie, bo nie powinna - a przemieszczanie się ludzi i rzeczy między oboma domami jest dość częste....

Więc w TYM przypadku raczej nie pomogę :( , tym bardziej że pewnie we wtorek będziemy znów próbować iść na zabieg (miałyśmy jutro, ale niestety przerobiłyśmy wczoraj wieczorem "sensacje żołądkowe", więc pewnie byłoby tego za dużo naraz :? ). A w ogóle - może i można by pomyśleć......
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.18 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.18 ['] Pusia ~'2006/2007? -11.10.22 ['] Bercia ~11'2013 - 25.01.25 ['] Chudzina Mechatka ~2016 - 15.02.2025 ['] Misiu ~05'2012 - 9.06.2025
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1449
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Śro sty 13, 2010 8:40 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

hehe, a ja nawet o nikim konkretnym nie pomyślałam, serio :)

ale rozumiem, rozumiem

to i tak Lizuni się poszczęściło, że mogła się znaleźć u Ciebie :D
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 13, 2010 9:17 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

magdaradek pisze:to i tak Lizuni się poszczęściło, że mogła się znaleźć u Ciebie :D


jeszcze jak :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 13, 2010 10:00 Re: 10 lat i koniec przyjaźni - o tym jak miłosierni...

pisiokot pisze:
magdaradek pisze:to i tak Lizuni się poszczęściło, że mogła się znaleźć u Ciebie :D


jeszcze jak :1luvu:


jeszcze jak jak :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Obrazek

Magija

Avatar użytkownika
 
Posty: 15173
Od: Sob cze 05, 2004 11:34
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, CatnipAnia, kasiek1510, Szymkowa i 50 gości