Już wróciłam. Droga do Konina była w miarę dobra, ale w Łodzi tragedia.
Poksiunia jest już w DT u Natali. Ona wygląda bardzo źle, ja nie wiem czy ona waży ze 2 kilo.Wygląda na bardzo zrezygnowaną kotunię, jakby mówiła,-
już nie chcę żyć, nie mam dla kogo mruczeć..
No nic, mam nadzieję, że jak przyjdzie jej odejść, to odejdzie już kochana i otoczona troską, na którą tak długo czekała.
Co do Adelika to bardzo proszę o szukanie im domku razem z bratem. To jest bardzo związane ze sobą rodzeństwo, które zawsze są ze sobą. Zrobiłam zdjęcia w schronisku to Wam pokażę jak oba chłopaki się bawią ze sobą. Ale to jutro dopiero wstawię.
Zrobiłam też zdjęcie około pół rocznemu kotkowi który bardzo, ale to bardzo chciał jechać z nami. Jest chory i chyba przyjdzie mu...
Należałoby zrobić tam izolatkę, porobić wszystkim testy, odizolować chore koty od zdrowych. Ale jak mają to zrobić jak czasami nie mają pieniędzy na karmę?
Schronisko bardzo biedne, ale nie wołali ode mnie opłat za koteczki.
Ja osobiście jestem załamana i chyba już czas się gdzieś utopić.
