Nie zabieraj go ze sobą - będzie musiał przyzwyczaić się, że od czasu do czasu "znikasz" - nie dasz rady nosić go wszędzie ze sobą przecież
Śliczny z niego kociak - ma takie beżowe futerko

Miss, mówienie w schronisku, że uszy zostały "zaleczone, ale nie wyleczone" to bzdura - uszy można albo wyleczyć, albo nie. Jeśli jest ropa, to znaczy, że jest okropna infekcja. Tylko w wyniku długotrwałej, nieleczonej lub źle leczonej infekcji uszu, dochodzi do takich zaburzeń równowagi i do głuchoty.
Warto zrobić mu badanie krwi, morfologię i z profil nerkowy, żeby dowiedzieć się, jaki jest jego stan ogólny. Szkoda także, że nie został przed podaniem antybiotyku pobrany wymaz z ucha.
Mocno trzymam kciuki, żeby udało się postawić go szybko na łapki, jest szczęściarzem, że do Ciebie trafił.

Głuchota zapewne się nie cofnie

natomiast mam nadzieję, że po leczeniu odzyska równowagę i będzie sprawnie się poruszał.
Miałam 3 koty z takim problemem. W przypadku najmłodszego kociaka, Czarcinki, której stan początkowy był najgorszy (kręciła się jedynie wokół własnej osi), udało się cofnąć zmiany do punktu, w którym nie przeszkadzały jej w normalnym funkcjonowaniu (miała do końca życia leciutko(!) przechyloną głowę i nie potrafiła sprawnie zeskakiwać z dużych wysokości - musiała długo się "przymierzać" by trafić tam, gdzie chciała), natomiast w dwóch pozostałych przypadkach - niestety nie udało się zmian cofnąć. Jeden kot pozostał kaleki (musiał przejść operację wycięcia ucha, bo infekcji nie dało się opanować), drugi umarł, ponieważ infekcja z uszu przeniosła się na nerki i doszło do ich uszkodzenia.