W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 08, 2010 1:27 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

antoninośnieżko - czy Ty kiedyś miałaś coś do czynienia z Psim Aniołem?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt sty 08, 2010 11:46 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

owszem

antoninaśnieżka

 
Posty: 137
Od: Pon sty 04, 2010 22:32

Post » Pt sty 08, 2010 22:14 Re: W-wa. Reska walczy z pp krew już jest teraz potrzebne kciuki

antoninaśnieżka pisze:Prosto z lecznicy do ktorej trafila Antonina jechałam na cito zrobic miedzy innymi badania w kierunku panleuko – jako ze lecznica w której była Antonina z biegunka i wymiotami nie miala testu – z krwi niewychodzily wyniki zle – leukocyty wysokie reszta bez zmian wiec trzeba było sprawdzic testem – dostalam informacje ze Dr czubek jest swietnym weterynarzem na białobrzeskiej wiec pognalam – było to około godziny 12.50 ,
Jadac samochodem z Marek dzwonilam z trasy torunskiejdo lecznicy z prosba o zapisanie do Dr czubek ponieważ mam kota w kiepskim stanie z temperatura prawie 41 stopni z którego leci zolta woda zamiast kupy oraz z duzymi wymiotami
Pani recepcjonistka poprosila o chwile cierpliwości – zapyta doktor – okazalo się ze doktor jest w lecznicy do godziny 14 ale nie może mnie zapisac bo jest kolejka i jak zdarze gdzies do 13.30 zostane przyjeta
Gnalam na zabicie i wpadlam do lecznicy już o godzinie 13.15
Szybko zapisałam się w recepcji jednak dostalam informacje ze raczej Pani Doktor już mnie nie przyjmie – bo za pozno
Wiec przepisano mnie do Doktora Dominiaka- troche się tym zdenerowalam ale mowie sobie trudno szybciej wejde
Minela godzina weszłyśmy …. Doktor zrobil malej test okazalo się ze 100 procent panleuko . Pan Doktor powiedział ze to choroba smiertelna i natychmiast trzeb aorganizowac krew od ozdrowienca żeby przygotowac surowice
Było to kolo godziny 15.
Zadzwonilam do lecznicy ze za chwile będę z kotami żeby pobrac krew na surowice i swoim kotem który marnial z minuty na minute
O 15.30 już wraz z Basia kotami ozdrowiencami oraz ja i Antonina byłyśmy w lecznicy – w recepcji informując ze mam kota ze stwierdzona u nich pan leukopenia który traci przytomność i koty ozdrowieńcy na natychmiastowe pobranie krwi
Pani na recepcji zapisala mnie jak się okazalo do Dr Jagielskiego / było mi właściwie wszystko jedna ale ucieszylam się bo to dobry lekarz i znany specjalista /
Coz czekamy …. Mija godzina – my czekamy …
Jako ze mialam w domu Male koty po zaleczeniu skombinowałam również krew i dla nich w lecznicy na Krasińskiego – kolezanka szybko zawiozła krew żeby maluch mogly mieć również podana natychmiast zanim wyleza jakiekolwiek objawy – po 40 minutach byal krew na Krasińskiego wiec pognalam po koty do domu do Marek zostawiając basie z kotami w lecznicy – majac nadzieje ze zanim przyjade dla Antoniny będzie już surowica
Co się okazalo – godzina 18 przyjechalam do lecznicy a Basia jej koty oraz Moja Umierajaca kotka wciąż SA w poczekalni – z innymi pacjentami – może kociakami nieszczepionymi , może kotkami w ciazy - narażając Zycie i zdrowie wszystkich którzy w tym czasie byli w lecznicy ale przede wszystkim umierajacy kot nie otrzymal do tej godziny pomocy….
W miedzyczasie Basia przepisala nas do innego doktora – Dr Aldrych bo okazalo się ze Dr Jagielski ma pacjentow zapisanych i robi nam laske i grzecznosc niebywala ze nas wogole przyjmie – pewno nie miał by już kogo przyjmowac bo kot już by nie zyl!!!

Wiec się wkurzylam – podeszlam do recepcji i pytam qrcze grzecznie czy możemy prosić o pomoc bo kot mi umiera na rekach a czekamy w tej cholernej poczekalni – umieralni 4 godziny…
Okazalo si eze Pani doktor chyba zaraz nas przyjmie bo teraz obcina pieskowi pazury – wiec nie wytrzymalam …
W tym samym czasie Antonina dostala krwawej biegunki która lala się z niej prosto na moje ubranie tym samym infekując zarazkami wszystko w kolo
Pani w recepcji widzac i słysząc moje wzburzenie i oburzenie pacjentow siedzących w poczekalni skierowala nas do gabinetu Nr 2 – tam tez szybko pobieglam z kotem właściwe bez kontaktu
Weszla Pani doktor i na samym początku opierdzielila nas ze weszliśmy do tego gabinetu nr 2 a byliśmy wczesniej w ganinecie Nr jeden ze zainfekujemy lecznice i takie tam pierdy biorac pod uwage ze cala poczekalnai i wszyscy jej pacjenci od 4 godzin byli narazeni na kontakt z panleuko
Wiec się wkurzylam i powiedziałam żeby swoje frustracje pozostawila na potem i ze mam w dupie jej uwagi bo skierowano mnie tu z recepcji wiec niech ogarna swój burdel a teraz Zajma się wreszcie kotem – wiec na to Pani Dr Aldrych ze ona ze mna nie będzie rozmawiac ani leczyc tego kota – odwróciła się na piecie i wyszla…..
Takiego czegos moje 40 letnei oczy jeszcze nie widzialy i to jest chyba to co nie snilo się nawet filozofom – żeby lekarz odmowil pomocy … to nie jest lekarz to niedojrzaly człowiek li tylko …
Wiec wszedł Dr Dominiak który także rozpoczął ze mna dyskusje co do gainietu tego ze bylam zapisana do doktora Jagielskiego i ze użyłam slowa „ w dupie” a ja caly czas stoje trzymając na rekach kota który się skrwawia i jest nieprzytomny…
Wiec poprosilam bardzo – Panie Doktorze proszę zajmijmy się kotem teraz i zacznijmy go ratowac a zaraz potem z przyjemnością będą z Panem dalej prowadzila dyskusje – Na to Pan doktor ze tak naprawde to on wogole może mnie wyprosic stad i wogole nie przyjąć …
Doktor zasugerowal zreszta slusznie bitrakson dozylnie natomiast zadziwilo mnie ze stwierdzil ze tylko raz dziennie no i kroplowki wystarczy raz dziennie, zostalam wiec z gabinecie czekaja na leki i surowice - minelo kolejne 15 minut a ja siedze....przyszla Pani technik po interwencji kolejnej z mojej strony ze moze podzcas tego siedzenai zaaplikujmy kotu leki chyba ze czekamy az umrze ... wiec przyszla pani technik z kroplowka dla malej bez zanego dyfalaijta choc mowilam ze kot ni eje od dwoch dni wogole i ni epije - wiec pytam qrcze grzecznie czy ni ebyloby jednak wskazane podanie dufa na to Pani pyta a po co ? a ja a po to droga Pani ze kot nie je i wiec odrzywisc go trzeba ... wiec pani poszla i przyniosla... - no coments
po 20 minutach podano surowice - rozumiem musiala sie odwirowac i to jedyna czekanie ktore bylo zasadne w tej cholernej lecznicy w tym czasie
To największy skandal jaki kiedykolwiek widziałam – taka renomowana lecznica z takimi wielkimi specjalistami a taka bezduszność , może komercja . może po prostu idiotyzm i rutyna
Niech Bog broni moje zwierzata przed takimi pseudoweterynarzami
Nastepnego dnia analogiczna sytacja
Siedzialam 2 godziny zanim wielkie Pan Doktor mnie przyjąl – jak znowu zrobilam raban w recepcji ze wszystkie osoby które było przede mna i za mna zostaly przyjete a ja czekam z kotem w stanie ciezkim wyszedl Pan Doktor z informacja ze mnei przyjmie ale jeszcze nie teraz bo gabinet Nr 2 jest zajety … rozumiem ze nei można było mnie od razu wpuścić do gabinetu Nr 2 a pacjentow przyjmowac w innym – szczególnie ze nie jest to jedyny gabinet w tej lecznicy

Zgrozaaaaaaaaaaaaaaaa


Mój post też będzie długi....

Pani Iwono, widzę że jest Pani tutaj wielką bohaterką, uratowała Pani życie kotki, gratuluję. Szkoda tylko że na tej jakże szlachetnej drodze podeptała Pani inną, już i tak bardzo skrzywdzoną przez los koteczkę....Lili - mówi to coś Pani??

Długo nie wierzyłam, że to jednak Pani...że mogła Pani być aż tak okrutna i cyniczna, ale widać wciąż jestem naiwna, mimo iż żyję już dość długo na tym świecie.

To Pani chciała ode mnie adoptować Lili i to Pani dzwoniła do mnie 15 grudnia z taką decyzją. To Pani mówiła, że na 200% przyjedzie po Lili, że Pani chce mieć Lili w domu już przed świętami i że musiałby stać się jakiś kataklizm dziejowy, żeby Pani nie przyjechała. I to Pani mówiła o Lili "proszę wyściskać moją kotkę". Po naszej rozmowie oddzwoniła mi Pani, że zorganizowała Pani już wszystko i przyjedzie Pani po Lilunię we wtorek 22 grudnia oraz to, że już umówiła Pani wizytę Lili u dra Garncarza...

A ja myślałam, że dla tej tak potwornie skrzywdzonej koteczki stał się CUD. Proszę przeczytać sobie, co wpisałam w wątku Lili po naszych rozmowach...

Pani wiedziała, że na wtorek wzięłam sobie specjalnie urlop, żeby wyprawić Lilunię do tak wspaniałego, idealnego domu. W poniedziałek wieczorem rozmawiałyśmy jeszcze przez telefon, nic się nie zmieniło, we wtorek mieliście z mężem przyjechać po Lilunię.
Ale już we wtorek wszystko przestało być pewne. Rano dzwoniłam do Pani, żeby się upewnić, czy jedziecie. Lilunia czekała gotowa do drogi do swojego nowego cudownego życia. Nie odbierała Pani telefonu, a ja naiwna myślałam "jedzie, nie może odebrać". Ale nie, okazało się, że nie jedziecie, bo...zła pogoda, pada śnieg. Może więc w środę...pamięta Pani, mówiłam, że w środę muszę już iść do pracy. Pytała Pani, o której wyjdę z pracy, to Pani tak wyjedzie z Warszawy, żeby być na tę godzinę. Po co??? skoro i tak nie miała Pani zamiaru przyjechać, gdyż faktycznie nastąpił kataklizm dziejowy, bo........w tym samym czasie, 21 grudnia adoptowała już Pani inną kotkę.
Oczywiście miała Pani prawo zrezygnować z adopcji Lili, ale każdy uczciwy człowiek powiedziałby "przepraszam, rozmyśliłam się". Mogła Pani wysłać tylko smsa, jak nie miała Pani odwagi powiedzieć mi tego w twarz.

Ale nie...Pani farsa trwała dalej...

W środę też nie wyjechaliście, bo...zła pogoda. Potem Pani chciała przyjechać po Lili nawet w drugi dzień świąt, albo zaraz w niedzielę po świętach. A ponieważ ja wyjeżdżałam na święta, umówiłyśmy się, że zaraz po moim powrocie ze świąt w niedzielę zadzwonię do Pani i umówimy się konkretnie na już pewny przyjazd Państwa w poniedziałek. Mówiła Pani, że wtedy wyjedziedzie z Warszawy bardzo wcześnie rano, żeby szybko wracać z Lilunią do domu.
Zgodnie z umową w niedzielę, zaraz po powrocie ze świąt dzwoniłam do Pani, 3 razy, niestety, nikt nie odbierał telefonu. Czekałam, że Pani oddzwoni. Ale kiedy nie oddzwoniła Pani podjęłam już decyzję, że nie oddam Liluni do domu, z którym tak utrudniony jest kontakt. I wobec braku możliwości jakiegokolwiek innego kontaktu, smsa o takiej właśnie treści wysłałam do Pani w niedzielę przed północą (bo adresu e-mailowego nie udostępniła mi Pani twierdząc, że woli Pani zostać przy kontakcie telefonicznym - przyznam, że już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka, ale po Pani opowieściach o działalności na rzecz zwierząt, o ich ratowaniu - pozwoliłam, żeby przygasła :oops: ).

Pani Iwono, Pani już przed świętami adoptowała inną kotkę i już wtedy nie miała Pani zamiaru przyjechać po Lili!!
Po co więc w odpowiedzi na mojego smsa, że nie oddam Lili do Pani domu, bo ta kotka już tyle przeszła i nie mogę sobie pozwolić na jakąkolwiek pomyłkę przy jej adopcji... wysyłała jeszcze Pani w poniedziałek, 28 grudnia rano w imieniu męża (czy zrobił to mąż, nie wiem i nie wnikam) smsa, że Pani wczoraj w nocy miała poważną operację z komplikacjami i że odezwiecie się za parę dni, jak wszystko będzie w porządku.
Po co?? Gdyby nikt nie odezwał się po moim smsie uznałabym sprawę za zakończoną dla obu stron.

Aż tak musiała być Pani perfidna?? Czy Lili zasłużyła na to, żeby ją Pani potraktowała w ten sposób?? Proszę przeczytać, ile ta kotka już wycierpiała, ile dobrych ludzi pomagało w jej ratowaniu i ile ludzi ją pokochało viewtopic.php?f=1&t=97937
Nie pozwolę, żeby ktokolwiek i w jakikolwiek sposób skrzywdził Lili i wydrapię oczy każdemu, kto jeszcze spróbuje skrzywdzić tę koteczkę...

A Pani życzę dużo zdrowia, bo po tak poważnej operacji będzie ono Pani potrzebne, albowiem los lubi czasem nam odpłacać...
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Pt sty 08, 2010 22:53 Re: W-wa. Reska walczy z pp krew już jest teraz potrzebne kciuki

zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....

...


zuzia, czy jesteś pewna, że to ta sama osoba? masz dowód?
To, że ktoś mieszka w tej samej (dużej) miejscowości, jeszcze nie jest dowodem.
mnie z opisu średnio pasuje... a Marki do spora miejscowość, naprawdę. Mieszkają tam tysiące ludzi.
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pt sty 08, 2010 23:15 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Szanuję i doceniam to co antoninaśnieżka zrobiła dla Reski, ale jestem w szoku po przeczytaniu tego jak potraktowała Lili i Zuzię96.
Tym bardziej, że kiedy w wątku Lilusi Zuzia96 napisała, że chyba się pomyliła w ocenie rodziny, która miała adoptować kotkę, stanęłam w obronie tego DS. Bo przecież choroby, niespodziewane komplikacje zdarzają się, a wtedy różnie sobie z tym radzimy i nie zawsze pamiętamy o innych sprawach.

Napisałam tam, przypominając Zuzi Jej własny post:
Amika6 pisze:
zuzia96 pisze:(...)LILUNIA BĘDZIE MIAŁA DOM!!! I to już na święta!!! Domek jest spod Warszawy i przyjedzie osobiście po Lilunię!!!! Bo Domek chce, żeby Lilunia spędziła święta już u siebie!! I Domek wziął sobie urlop, żeby przyjechać po Lilutka!! I żeby być z nią razem w pierwszych dniach aklimatyzacji!!

Słuchajcie, to Blanka przyniosła szczęście Liluni, a ja mam dowód na to, że dobro rodzi dobro! W poniedziałek wieczorem nie pozwoliłam zamarznąć pod śmietnikiem małej trikolorce, a we wtorek zadzwoniła Pani. Pani straciła ostatnio na mocznicę jedną swoją koteczkę i postanowiła dać dom jakiejś wielkiej kociej biedzie (ja to doskonale rozumiem, bo sama po śmierci mojej Zuzi szukałam na forum kotki chorej, najbrzydszej, takiej której nikt nie zechce i.......jest Alusia :) ) Pani mieszka pod Warszawą, ma dom, w którym znalazło schronienie 6 kotów i 2 kotolubne psy uratowane z Boguszyc od B.Wahl, gdzie jeździła ze swoją koleżanką na akcje ratowania (Pani jest dogomaniaczką). Koty są niewychodzące, okna zabezpieczone siatką, balkon z werandą też!!! Zwierzęta mają zapewnioną dobrą karmę, Pani ma przyjaciółkę, która jest weterynarzem. Do tego, jak opowiedziałam o oczku Liluni, Pani już umówiła między świętami a Nowym Rokiem konsultację Lilusi u dra Garncarza!! (...)


Zuziu a ja nie wierzę, że Twoje odczucia co do tego domku były błędne.
Może u tych państwa nadal jest sytuacja kryzysowa i pan zestresowany sytuacją nie pomyślał o telefonie do Ciebie, a pani nadal jest w szpitalu. Być może stan zdrowia tej pani jest na tyle poważny, że pan nawet nie ma siły i głowy by do Ciebie zadzwonić (mężczyźni często są bezradni jak dzieci wobec takich kłopotów).

Ja na Twoim miejscu jednak bym zadzwoniła, chociażby po to by zapytać o zdrowie pani i poinformować, że jeśli Lilusia wcześniej znajdzie inny dobry domek to ją do niego oddasz, bo ona jest już zdrowa i powinna mieć już swój własny DS.
(Czasem nie warto z góry nastawiać się na nie, bo jak sytuacja okaże się tam trudna to potem będziesz to sobie wyrzucała)


Przykro mi, że to nie ja miałam rację, mimo to nadal życzę Pani Iwonie szybkiego powrotu do zdrowia po "tak ciężkiej i niespodziewanej operacji" i jednocześnie pozdrawiam byłą (znaną na naszym forum) działaczkę FApPA, forumowiczkę "czarna anda" z Dogomanii.

Pani Iwono, i po co ta skromność, nie lepiej było się od razu przedstawić.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt sty 08, 2010 23:19 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

masz dowód?

niestety, ma
AnielkaG
 

Post » Pt sty 08, 2010 23:28 Re: W-wa. Reska walczy z pp krew już jest teraz potrzebne kciuki

Regata pisze:
zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....

...


zuzia, czy jesteś pewna, że to ta sama osoba? masz dowód?
To, że ktoś mieszka w tej samej (dużej) miejscowości, jeszcze nie jest dowodem.
mnie z opisu średnio pasuje... a Marki do spora miejscowość, naprawdę. Mieszkają tam tysiące ludzi.

Regata, numer telefonu ten sam (na Dg jawny do dawna), ws związanych z fundacją też widoczny w archiwum w necie, stan i opis zakocenia i zapsienia ten sam. Fakt, to może wygladać na zbieg okoliczności, ale pomyśl sama, jeśli nie miała nic do ukrycia to czemu wzbraniała się z podaniem adresu e'maila, skoro działała na innych forach, czemu korzystając z pomocy w leczeniu Reski nie rejestruję się na forum sama, tylko dopiero jak Ją wywołają do tablicy (bo nikt nie chciał opisać sytuacji w lecznicy na podstawie opowieści z drugiej ręki)

Sprawdzić można bardzo prosto. Fiona.22 i zuzia96 mają dane, które można zweryfikować na PW czy to ta sama osoba (albo mogą je przesłać do tego samego moda by nie było wątpliwości) .
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Sob sty 09, 2010 0:07 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Kaprys2004 pisze:Jak to w życiu Agnieszko.. Nie każdy każdemu pasuje..

Tak, zdecydowanie nie pasuje mi wrzucanie kota do klatki, w której nawet gazety po innym kocie zostały uprzątnięte, nie wspominając nawet o jakiejkolwiek dezynfekcji. Nawet żwirek przechodzi z kota na kota dopóki jest sypki :roll: I nie jest to przypadek jednostkowy, jak wiesz Kasiu bywałam tam często i gęsto. Niestety standard obsługi kotów nie był mi wtedy nieznany, byłam początkująca. W łapanie kotów wkręciłam się dzięki wątkom Aśki, która jak wiadomo (niestety) posiada dużą charyzmę. Niestety standardy "sanitarne" panujące w Boliłpace zostały przyjęte przez wiele forumowiczek za prawidłowe. Przypuszczam, że wiele z nich nie było po prostu w innej lecznicy i nie wie jak to powinno wyglądać.
Otóż virkonu nie używamy od WIELKIEGO DZWONU jak już mamy mega-grzyba słynnego w całej Warszawie. Tylko czyścimy nim klatkę i miski po każdym kocie.

Mi się po pewnej rozmowie z dr. Czajką ręce trzęsły się z nerwów przez tydzień :evil: Otóż niestety moja informacja o tym, że Zuzia ma pp. została przez niego totalnie olana. I jak go spotkam osobiście, to mu chyba w mordę za to strzelę, choć ręce po roku już mi się nie trzęsą gdy to piszę.
Ważne są tylko diagnozy psstawione przez Jego Miłościwość Nadworego Czajkę. A że Ada Uznańska zdiagnozowała panleukopenię... cóż pewnie się nie zna :evil:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob sty 09, 2010 0:10 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Kaprys2004 pisze:Myślę, że dr Altrych zdenerwowała się widząc mnie (niosłam, tylko jako tragarz, jeden z transporterów do gabinetu) i kojarząc, że w listopadzie krążyłam między dwiema lecznicami ratując Julitkę. Pomyślała, że teraz historia się powtarza. Obie lecznice wtedy były mocno wyrozumiałe, choć na pewno ta sytuacja im się nie podobała, bo mogła świadczyć o braku zaufania do jednej z lecznic (choć tak nie było!). Natomiast dla mnie leczenie kota w dwóch miejscach było co najmniej - super mocno niekomfortowe psychicznie - ale nie miałam wyjścia. Nigdy takich manewrów nie stosuję, bo są nie fair.

Sądzę, że lekarze nie lubią mieszać sposobów leczenia (co zresztą jest oczywiste), każda lecznica ma swój i się tego trzyma. Tym razem pewnie też tak było, tylko że tym razem dr Altrych najwidoczniej wyraziła swoje niezadowolenie głośno. Przypuszczam, że nic innego a tylko mój widok wywołał tę reakcję. No bo przecież po kotce nie rozpoznała, że jest pacjentką dr Czajki. Tym bardziej, że jeszcze nią nie była, nie znali się, nie wiedzieli o swoim istnieniu.. Dr Czajka pojawił się dzień później, dwie godziny przed północą w Sylwestra, kiedy był tym lekarzem, z którym dało się skonsultować nagły i poważny problem przez telefon.



Cóż, nie wiem, jak dr Czajka bądź dowolny inny lekarz w dowolnej lecznicy w kraju zareagował by na coś takiego:
antoninaśnieżka pisze:Pani w recepcji widzac i słysząc moje wzburzenie i oburzenie pacjentow siedzących w poczekalni skierowala nas do gabinetu Nr 2 – tam tez szybko pobieglam z kotem właściwe bez kontaktu
Weszla Pani doktor i na samym początku opierdzielila nas ze weszliśmy do tego gabinetu nr 2 a byliśmy wczesniej w ganinecie Nr jeden ze zainfekujemy lecznice i takie tam pierdy biorac pod uwage ze cala poczekalnai i wszyscy jej pacjenci od 4 godzin byli narazeni na kontakt z panleuko
Wiec się wkurzylam i powiedziałam żeby swoje frustracje pozostawila na potem i ze mam w dupie jej uwagi bo skierowano mnie tu z recepcji wiec niech ogarna swój burdel a teraz Zajma się wreszcie kotem – wiec na to Pani Dr Aldrych ze ona ze mna nie będzie rozmawiac ani leczyc tego kota – odwróciła się na piecie i wyszla…..


Myślę delfin, że jednak wypowiedzi w stylu tego, co wyboldowałam, spotkałyby się jednak z podobną - o ile ne ostrzejszą - reakcją, niezależnie od tego, kto by je usłyszał. Nerwy nerwami, ale chyba można nieco kulturalniej rozmawiać z lekarzami.
I nie, nie docierają do mnie argumenty, że lekarz to ma misję. Bo nie sądzę, żeby w ramach misji mieściło się wysłuchiwanie takich, jak przytoczone, uwag ze strony pacjentów.

Z waszych tu w wątku relacji wynika, że trafiłyście do lecznicy pod koniec zmiany porannej, a przyjął Was lekarz ze zmiany popołudniowej. Który nijak nie odpowiada za to, ilu pacjentów zgłosiło się od południa i ilu z nich zostało przyjętych.
To nie jest wielka klinika, gabinetów jest tyle, ile jest. Trzeba zrozumieć personel, że nie kwitnie z radości w sytuacji, gdy okazuje się, że dwa gabinety trzeba wyłączyć z przyjmowania pacjentów nieszczepionych do końca dnia. Recepcja popełniła błąd, bo z punktu widzenia sensownej organizacji pracy lecznicy skierowanie pacjenta z pp wiązało się właśnie z wyłączeniem drugiego już gabinetu z normalnej pracy. I lekarz wiedząc o tym, że to wejście zostało niejako wymuszone, miał prawo zwrócić na to uwagę.
Oczywiście, byłoby najlepiej, gdyby w takiej sytuacji była możliwość czekania na dawców w izolatce, ale nie wiem, czy w Warszawie w ogóle są takie możliwości w którejkolwiek lecznicy. A znając warunki w tym konkretnym miejscu (jak i w wielu innych) nie bardzo wiem, gdzie miałybyście czekać te kilka godzin na dawcę - w kroplówkowni, razem z pacjentami dostającymi chemię? W szpitalu, gdzie są chore i być może nieszczepione koty? W sali chirurgicznej, którą trzeba będzie później wyłączyć na czas dezynfekcji?
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 09, 2010 0:41 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Ta sytuacja na Białobrzeskiej nigdy nie przytrafiłaby się osobom, które tam bywają. Ja nigdy nie zapisałbym się do dr. Dominiaka, bo on jest nowy, nic o nim nie wiem. Błąd recepcji, czyli zapisanie do dr. Jagielskiego, jest niewątpliwy. Gdyby mi coś takiego zaproponowano w recepcji, to bym po prostu wyjaśniła Paniom Recepcjonistkom, że jest to bez sensu. Gdyby się upierały przy swoim, to awantura gotowa.
Lecznica powinna być przyjazna dla wszystkich, a nie tylko do osób, które wiedzą jak się po niej poruszać.
Jednak nie sposób jest porównywać lecznicy, która jest mała i opiera się na jednym lekarzu, który jednym kotom pomógł a inne załatwił, do dużej lecznicy, w której jest wielu lekarzy i na dodatek jest recepcja :roll:
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Sob sty 09, 2010 2:15 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Relację z lecznicy znamy tylko z jednej strony i raczej tak zostanie. To nie wystarczy do obiektywnego rozstrzygnięcia sprawy, więc ja uważam, że nie ma sensu tego wątku ciągnąć. Zwłaszcza, że jeżeli nie ma się zaufania do weta, to nie ma sensu do niego chodzić.

W dodatku za chwilę może być awanturka, bo pojawiły się nowe, niezbyt ciekawe okoliczności i wątki.


Może zostawmy ten wątek chorej kotce. Jak się czuje Reska?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob sty 09, 2010 11:27 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Pani Iwono, po co ten teatr?? Po co??

Wiem, że to wątek Reski i mocno nieustannie zaciskam kciuki za jej zdrowie. Ale te informacje o Lilly mnie zszokowały i jestem wdzięczna za ich ujawnienie.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35647
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Sob sty 09, 2010 19:37 Re: W-wa. Reska walczy z pp krew już jest teraz potrzebne kciuki

Amika6 pisze:
Regata pisze:
zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....

...


zuzia, czy jesteś pewna, że to ta sama osoba? masz dowód?
To, że ktoś mieszka w tej samej (dużej) miejscowości, jeszcze nie jest dowodem.
mnie z opisu średnio pasuje... a Marki do spora miejscowość, naprawdę. Mieszkają tam tysiące ludzi.

Regata, numer telefonu ten sam (na Dg jawny do dawna), ws związanych z fundacją też widoczny w archiwum w necie, stan i opis zakocenia i zapsienia ten sam. Fakt, to może wygladać na zbieg okoliczności, ale pomyśl sama, jeśli nie miała nic do ukrycia to czemu wzbraniała się z podaniem adresu e'maila, skoro działała na innych forach, czemu korzystając z pomocy w leczeniu Reski nie rejestruję się na forum sama, tylko dopiero jak Ją wywołają do tablicy (bo nikt nie chciał opisać sytuacji w lecznicy na podstawie opowieści z drugiej ręki)

Sprawdzić można bardzo prosto. Fiona.22 i zuzia96 mają dane, które można zweryfikować na PW czy to ta sama osoba (albo mogą je przesłać do tego samego moda by nie było wątpliwości) .

jeśli to ta sama osoba, to jest to bardzo przykre i niezrozumiałe :-( przeciez wystarczyło powiadomić zuzię od razu o chorobie Tosi...

A co u Tosi?
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob sty 09, 2010 21:50 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

milczenie Pani Iwony jest bardzo wymowne :?
AnielkaG
 

Post » Nie sty 10, 2010 0:48 Re: W-wa. Reska walczy z pp ...powikłania :(

Iwonka..?
O co tu chodzi?

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 45 gości