Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
antoninaśnieżka pisze:Prosto z lecznicy do ktorej trafila Antonina jechałam na cito zrobic miedzy innymi badania w kierunku panleuko – jako ze lecznica w której była Antonina z biegunka i wymiotami nie miala testu – z krwi niewychodzily wyniki zle – leukocyty wysokie reszta bez zmian wiec trzeba było sprawdzic testem – dostalam informacje ze Dr czubek jest swietnym weterynarzem na białobrzeskiej wiec pognalam – było to około godziny 12.50 ,
Jadac samochodem z Marek dzwonilam z trasy torunskiejdo lecznicy z prosba o zapisanie do Dr czubek ponieważ mam kota w kiepskim stanie z temperatura prawie 41 stopni z którego leci zolta woda zamiast kupy oraz z duzymi wymiotami
Pani recepcjonistka poprosila o chwile cierpliwości – zapyta doktor – okazalo się ze doktor jest w lecznicy do godziny 14 ale nie może mnie zapisac bo jest kolejka i jak zdarze gdzies do 13.30 zostane przyjeta
Gnalam na zabicie i wpadlam do lecznicy już o godzinie 13.15
Szybko zapisałam się w recepcji jednak dostalam informacje ze raczej Pani Doktor już mnie nie przyjmie – bo za pozno
Wiec przepisano mnie do Doktora Dominiaka- troche się tym zdenerowalam ale mowie sobie trudno szybciej wejde
Minela godzina weszłyśmy …. Doktor zrobil malej test okazalo się ze 100 procent panleuko . Pan Doktor powiedział ze to choroba smiertelna i natychmiast trzeb aorganizowac krew od ozdrowienca żeby przygotowac surowice
Było to kolo godziny 15.
Zadzwonilam do lecznicy ze za chwile będę z kotami żeby pobrac krew na surowice i swoim kotem który marnial z minuty na minute
O 15.30 już wraz z Basia kotami ozdrowiencami oraz ja i Antonina byłyśmy w lecznicy – w recepcji informując ze mam kota ze stwierdzona u nich pan leukopenia który traci przytomność i koty ozdrowieńcy na natychmiastowe pobranie krwi
Pani na recepcji zapisala mnie jak się okazalo do Dr Jagielskiego / było mi właściwie wszystko jedna ale ucieszylam się bo to dobry lekarz i znany specjalista /
Coz czekamy …. Mija godzina – my czekamy …
Jako ze mialam w domu Male koty po zaleczeniu skombinowałam również krew i dla nich w lecznicy na Krasińskiego – kolezanka szybko zawiozła krew żeby maluch mogly mieć również podana natychmiast zanim wyleza jakiekolwiek objawy – po 40 minutach byal krew na Krasińskiego wiec pognalam po koty do domu do Marek zostawiając basie z kotami w lecznicy – majac nadzieje ze zanim przyjade dla Antoniny będzie już surowica
Co się okazalo – godzina 18 przyjechalam do lecznicy a Basia jej koty oraz Moja Umierajaca kotka wciąż SA w poczekalni – z innymi pacjentami – może kociakami nieszczepionymi , może kotkami w ciazy - narażając Zycie i zdrowie wszystkich którzy w tym czasie byli w lecznicy ale przede wszystkim umierajacy kot nie otrzymal do tej godziny pomocy….
W miedzyczasie Basia przepisala nas do innego doktora – Dr Aldrych bo okazalo się ze Dr Jagielski ma pacjentow zapisanych i robi nam laske i grzecznosc niebywala ze nas wogole przyjmie – pewno nie miał by już kogo przyjmowac bo kot już by nie zyl!!!
Wiec się wkurzylam – podeszlam do recepcji i pytam qrcze grzecznie czy możemy prosić o pomoc bo kot mi umiera na rekach a czekamy w tej cholernej poczekalni – umieralni 4 godziny…
Okazalo si eze Pani doktor chyba zaraz nas przyjmie bo teraz obcina pieskowi pazury – wiec nie wytrzymalam …
W tym samym czasie Antonina dostala krwawej biegunki która lala się z niej prosto na moje ubranie tym samym infekując zarazkami wszystko w kolo
Pani w recepcji widzac i słysząc moje wzburzenie i oburzenie pacjentow siedzących w poczekalni skierowala nas do gabinetu Nr 2 – tam tez szybko pobieglam z kotem właściwe bez kontaktu
Weszla Pani doktor i na samym początku opierdzielila nas ze weszliśmy do tego gabinetu nr 2 a byliśmy wczesniej w ganinecie Nr jeden ze zainfekujemy lecznice i takie tam pierdy biorac pod uwage ze cala poczekalnai i wszyscy jej pacjenci od 4 godzin byli narazeni na kontakt z panleuko
Wiec się wkurzylam i powiedziałam żeby swoje frustracje pozostawila na potem i ze mam w dupie jej uwagi bo skierowano mnie tu z recepcji wiec niech ogarna swój burdel a teraz Zajma się wreszcie kotem – wiec na to Pani Dr Aldrych ze ona ze mna nie będzie rozmawiac ani leczyc tego kota – odwróciła się na piecie i wyszla…..
Takiego czegos moje 40 letnei oczy jeszcze nie widzialy i to jest chyba to co nie snilo się nawet filozofom – żeby lekarz odmowil pomocy … to nie jest lekarz to niedojrzaly człowiek li tylko …
Wiec wszedł Dr Dominiak który także rozpoczął ze mna dyskusje co do gainietu tego ze bylam zapisana do doktora Jagielskiego i ze użyłam slowa „ w dupie” a ja caly czas stoje trzymając na rekach kota który się skrwawia i jest nieprzytomny…
Wiec poprosilam bardzo – Panie Doktorze proszę zajmijmy się kotem teraz i zacznijmy go ratowac a zaraz potem z przyjemnością będą z Panem dalej prowadzila dyskusje – Na to Pan doktor ze tak naprawde to on wogole może mnie wyprosic stad i wogole nie przyjąć …
Doktor zasugerowal zreszta slusznie bitrakson dozylnie natomiast zadziwilo mnie ze stwierdzil ze tylko raz dziennie no i kroplowki wystarczy raz dziennie, zostalam wiec z gabinecie czekaja na leki i surowice - minelo kolejne 15 minut a ja siedze....przyszla Pani technik po interwencji kolejnej z mojej strony ze moze podzcas tego siedzenai zaaplikujmy kotu leki chyba ze czekamy az umrze ... wiec przyszla pani technik z kroplowka dla malej bez zanego dyfalaijta choc mowilam ze kot ni eje od dwoch dni wogole i ni epije - wiec pytam qrcze grzecznie czy ni ebyloby jednak wskazane podanie dufa na to Pani pyta a po co ? a ja a po to droga Pani ze kot nie je i wiec odrzywisc go trzeba ... wiec pani poszla i przyniosla... - no coments
po 20 minutach podano surowice - rozumiem musiala sie odwirowac i to jedyna czekanie ktore bylo zasadne w tej cholernej lecznicy w tym czasie
To największy skandal jaki kiedykolwiek widziałam – taka renomowana lecznica z takimi wielkimi specjalistami a taka bezduszność , może komercja . może po prostu idiotyzm i rutyna
Niech Bog broni moje zwierzata przed takimi pseudoweterynarzami
Nastepnego dnia analogiczna sytacja
Siedzialam 2 godziny zanim wielkie Pan Doktor mnie przyjąl – jak znowu zrobilam raban w recepcji ze wszystkie osoby które było przede mna i za mna zostaly przyjete a ja czekam z kotem w stanie ciezkim wyszedl Pan Doktor z informacja ze mnei przyjmie ale jeszcze nie teraz bo gabinet Nr 2 jest zajety … rozumiem ze nei można było mnie od razu wpuścić do gabinetu Nr 2 a pacjentow przyjmowac w innym – szczególnie ze nie jest to jedyny gabinet w tej lecznicy
Zgrozaaaaaaaaaaaaaaaa
zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....
...
Amika6 pisze:zuzia96 pisze:(...)LILUNIA BĘDZIE MIAŁA DOM!!! I to już na święta!!! Domek jest spod Warszawy i przyjedzie osobiście po Lilunię!!!! Bo Domek chce, żeby Lilunia spędziła święta już u siebie!! I Domek wziął sobie urlop, żeby przyjechać po Lilutka!! I żeby być z nią razem w pierwszych dniach aklimatyzacji!!
Słuchajcie, to Blanka przyniosła szczęście Liluni, a ja mam dowód na to, że dobro rodzi dobro! W poniedziałek wieczorem nie pozwoliłam zamarznąć pod śmietnikiem małej trikolorce, a we wtorek zadzwoniła Pani. Pani straciła ostatnio na mocznicę jedną swoją koteczkę i postanowiła dać dom jakiejś wielkiej kociej biedzie (ja to doskonale rozumiem, bo sama po śmierci mojej Zuzi szukałam na forum kotki chorej, najbrzydszej, takiej której nikt nie zechce i.......jest Alusia) Pani mieszka pod Warszawą, ma dom, w którym znalazło schronienie 6 kotów i 2 kotolubne psy uratowane z Boguszyc od B.Wahl, gdzie jeździła ze swoją koleżanką na akcje ratowania (Pani jest dogomaniaczką). Koty są niewychodzące, okna zabezpieczone siatką, balkon z werandą też!!! Zwierzęta mają zapewnioną dobrą karmę, Pani ma przyjaciółkę, która jest weterynarzem. Do tego, jak opowiedziałam o oczku Liluni, Pani już umówiła między świętami a Nowym Rokiem konsultację Lilusi u dra Garncarza!! (...)
Zuziu a ja nie wierzę, że Twoje odczucia co do tego domku były błędne.
Może u tych państwa nadal jest sytuacja kryzysowa i pan zestresowany sytuacją nie pomyślał o telefonie do Ciebie, a pani nadal jest w szpitalu. Być może stan zdrowia tej pani jest na tyle poważny, że pan nawet nie ma siły i głowy by do Ciebie zadzwonić (mężczyźni często są bezradni jak dzieci wobec takich kłopotów).
Ja na Twoim miejscu jednak bym zadzwoniła, chociażby po to by zapytać o zdrowie pani i poinformować, że jeśli Lilusia wcześniej znajdzie inny dobry domek to ją do niego oddasz, bo ona jest już zdrowa i powinna mieć już swój własny DS.
(Czasem nie warto z góry nastawiać się na nie, bo jak sytuacja okaże się tam trudna to potem będziesz to sobie wyrzucała)
Regata pisze:zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....
...
zuzia, czy jesteś pewna, że to ta sama osoba? masz dowód?
To, że ktoś mieszka w tej samej (dużej) miejscowości, jeszcze nie jest dowodem.
mnie z opisu średnio pasuje... a Marki do spora miejscowość, naprawdę. Mieszkają tam tysiące ludzi.
Kaprys2004 pisze:Jak to w życiu Agnieszko.. Nie każdy każdemu pasuje..
Kaprys2004 pisze:Myślę, że dr Altrych zdenerwowała się widząc mnie (niosłam, tylko jako tragarz, jeden z transporterów do gabinetu) i kojarząc, że w listopadzie krążyłam między dwiema lecznicami ratując Julitkę. Pomyślała, że teraz historia się powtarza. Obie lecznice wtedy były mocno wyrozumiałe, choć na pewno ta sytuacja im się nie podobała, bo mogła świadczyć o braku zaufania do jednej z lecznic (choć tak nie było!). Natomiast dla mnie leczenie kota w dwóch miejscach było co najmniej - super mocno niekomfortowe psychicznie - ale nie miałam wyjścia. Nigdy takich manewrów nie stosuję, bo są nie fair.
Sądzę, że lekarze nie lubią mieszać sposobów leczenia (co zresztą jest oczywiste), każda lecznica ma swój i się tego trzyma. Tym razem pewnie też tak było, tylko że tym razem dr Altrych najwidoczniej wyraziła swoje niezadowolenie głośno. Przypuszczam, że nic innego a tylko mój widok wywołał tę reakcję. No bo przecież po kotce nie rozpoznała, że jest pacjentką dr Czajki. Tym bardziej, że jeszcze nią nie była, nie znali się, nie wiedzieli o swoim istnieniu.. Dr Czajka pojawił się dzień później, dwie godziny przed północą w Sylwestra, kiedy był tym lekarzem, z którym dało się skonsultować nagły i poważny problem przez telefon.
antoninaśnieżka pisze:Pani w recepcji widzac i słysząc moje wzburzenie i oburzenie pacjentow siedzących w poczekalni skierowala nas do gabinetu Nr 2 – tam tez szybko pobieglam z kotem właściwe bez kontaktu
Weszla Pani doktor i na samym początku opierdzielila nas ze weszliśmy do tego gabinetu nr 2 a byliśmy wczesniej w ganinecie Nr jeden ze zainfekujemy lecznice i takie tam pierdy biorac pod uwage ze cala poczekalnai i wszyscy jej pacjenci od 4 godzin byli narazeni na kontakt z panleuko
Wiec się wkurzylam i powiedziałam żeby swoje frustracje pozostawila na potem i ze mam w dupie jej uwagi bo skierowano mnie tu z recepcji wiec niech ogarna swój burdel a teraz Zajma się wreszcie kotem – wiec na to Pani Dr Aldrych ze ona ze mna nie będzie rozmawiac ani leczyc tego kota – odwróciła się na piecie i wyszla…..
Amika6 pisze:Regata pisze:zuzia96 pisze:[
Mój post też będzie długi....
...
zuzia, czy jesteś pewna, że to ta sama osoba? masz dowód?
To, że ktoś mieszka w tej samej (dużej) miejscowości, jeszcze nie jest dowodem.
mnie z opisu średnio pasuje... a Marki do spora miejscowość, naprawdę. Mieszkają tam tysiące ludzi.
Regata, numer telefonu ten sam (na Dg jawny do dawna), ws związanych z fundacją też widoczny w archiwum w necie, stan i opis zakocenia i zapsienia ten sam. Fakt, to może wygladać na zbieg okoliczności, ale pomyśl sama, jeśli nie miała nic do ukrycia to czemu wzbraniała się z podaniem adresu e'maila, skoro działała na innych forach, czemu korzystając z pomocy w leczeniu Reski nie rejestruję się na forum sama, tylko dopiero jak Ją wywołają do tablicy (bo nikt nie chciał opisać sytuacji w lecznicy na podstawie opowieści z drugiej ręki)
Sprawdzić można bardzo prosto. Fiona.22 i zuzia96 mają dane, które można zweryfikować na PW czy to ta sama osoba (albo mogą je przesłać do tego samego moda by nie było wątpliwości) .
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 45 gości