anna09 pisze:kastapra pisze:solangelica pisze:Swietnie. Jak trzeba bylo DT to wiedzieliscie gdzie mnie szukac, ale jak prosze o pomoc w transporcie, to cisza...
Super. I mozecie teraz sie oburzac do woli, ja jade z Zyta do weta. Maciej pojedzie jutro, bedzie musial jakos przezyc do rana. Nie wolno mi dzwigac - dwa kontenery z kotami sa dla mnie za ciezkie - a poza tym jestem chora. Ale o tym juz pisalam...
Sol, godziny które wybierasz są chyba tylko dla bezrobotnych... a tacy zazwyczaj nie mają samochodów

Wczoraj byłam z Miuti w KV, mogłaś dołączyć. Zawsze służę pomocą, ale na miłość boską w "normalnych" godzinach...teraz to ja zarabiam, między innymi na benzynę

To tak gwoli wyjaśnienia, bo czuję się też po części wywołana do tablicy, ze względu na to, że dla fundacji oferuję właśnie transport.
Przykro mi, że musisz sama jechac do KV, ale powinnas swoje wizyty dostosowywać do osób, które transportują, a nie one do Ciebie...Czy mam rację?????
Podpisuję się pod tym, co napisała Kastapra.
Sol, pierwszy post z prośbą o pomoc w transporcie napisałaś 30 minut po północy (zakładając chyba, że skoro Ty o tej porze siedzisz na forum, to wszyscy tak robią), następny po 10 rano. Zastrzegłaś, że do 13.00 musisz być w domu. Tak, jak napisała Kastapra, powinnaś postarać się dostosować do osób, które transportują i ich czasu. Nikt z nas nie może rzucić swoich obowiązków, by w godzinach Tobie pasujących służyć transportem.
Ok.
Gwoli wyjasnienia:
Anna 09: pierwszy post z prosba o pomoc w transporcie napisalam
Czw Sty 07, 2010 14:13 - Sorry, ale 14.13 to nie jest po polnocy......A przynajmniej w mojej strefie czasowej

Odpisala mi na to Tweety, ze Marek jedzie do KV z samego rana - bo wtedy konczy dyzur sam Boski Roman - wiec napisalam do niego od razu priwa z pytaniem czy moglby po drodze zabrac tez nas do wielkiego R. skoro do niego jedzie i w jakich godzinach sie tam udaje.
Nie odpisal, ale priw odebral.
Napisalam do niego potem smsa, z pytaniem czy dotarl moj priw. Nie dostalam zadnej odpowiedzi. Ani na smsa, ani na priw.
Potem Marek byl na forum i napisal o Mili - domyslilam sie ze pojechal juz do R., skoro byl u niego z Mila. Dalej nie dostalam odpowiedzi ani na priw ani na sms. Rozumiem, nerwy o Mile itp., ale faktem jest ze czekalam na jego odpowiedz (pozytywna, negatywna mniejsza o to). Niewazne.
O tym kiedy Kastapra jedzie nie wiedzialam. Jakbym wiedziala ze jedzie z Miuti sprawy by nie bylo.Zastrzeglam ze musze byc z powrotem ok. 13.00 nie dlatego ze nie mam co robic i uwielbiam denerwowac Ciezko Pracujacy Lud Miast i Wsi Piatej Rzeczypospolitej (do ktorego rowniez sie zaliczam i ja

) ale dlatego ze mialam umowionego lekarza na dzis (i zeby sie do niego dostac musze byc wczesniej w przychodni zeby potwierdzic ze bede) - gdyby ktos napisal ze w tych godzinach nie da rady ale np w innych, to cos bym pomyslala. Mam miec dzis wizyte potencjalnego domku dla Zyty - przesunelabym o godzine w ta czy tamta albo na jutro. Jak dla mnie zero problemu - gdyby sie zglosil ktos z propozycja ze jedzie w innych godzinach, wtedy bysmy sie umawiali - problem w tym ze nikt sie nie zglosil.
Kosma, piszesz ze to samolubstwo... Moze jestem bezczelna, pyskata, emocjonalna, popedliwa - moze za szybko powiem lub napisze a potem pomysle - ale to wszystko. Na pewno nie jestem samolubna. W ciagu ostatniego tygodnia na glowe zwalilo mi sie kilka trudnych spraw, do tego sie rozchorowalam (a mam w mieszkaniu bardzo zimno) - Masz prawo o tym nie wiedziec, ale nie oceniaj od razu mnie w taki sposob, ok? Jakbym byla samolubna nie interesowaly by mnie bezpanskie koty... Nie wlaczalabym sie w zadna akcje pomocy bo bym byla samolubna. Patrzylabym na swoj koniec nosa a nie na oko Zyty i kaszel Macka. I nigdzie bym dzis nie pojechala mimo choroby i zmeczenia.
I nie zgadzam sie z Toba, ze jesli ktos nie moze pomoc to nie ma sensu zeby pisal - Miuti nie mogla pomoc, a jednak napisala. To tylko o niej dobrze swiadczy. Tak mysle. I jest wyraznym sygnalem dla mnie ze trzeba szukac dalej.
Ot i tyle.
Jesli ktos sie poczul urazony
sposobem w jaki napisalam to przepraszam, nie mialam na celu nikogo urazic. Po prostu sie poczulam osamotniona na polu walki o Lepsze Jutro dla Kotow.
Dzis ja jutro ktos inny, samo zycie....