Jeszcze niezbyt sprawnie się po forum poruszam, i mam nadzieję, że robię odpowiednią rzecz w odpowiednim miejscu.
4 stycznia do naszej rodziny dołączyła Faylinn, cudowna, najpiękniejsza, najukochańsza, przywieziona przez Panią Marię natychmiast się zadomowiła i dziś, po 3 dniach mam wrażenie, że jest z nami od zawsze

Faylinn mieszka ze mną, z moim mężem i moimi synami, Frankiem (3 lata) i Julkiem (1,5 roku).
Faylinn, zwana Linką, w domu zwana także Felcią jest chyba najlepiej wychowanym kotem jakiego widziałam. Wcześniej mieszkałam z dachowcami, i dla mnie to jest szok, że kot reaguje na 'nie wolno', nie protestuje jak się chce go podnieść, i potrafi godzinami leżeć na kolanach.
Pierwszy wieczór minął nadzwyczaj aktywnie, kotka szalała z dziećmi po późna, a jak dzieci padły to w końcu ja się mogłam z nią pobawić, bo wciąż nie miała dość. W nocy spała z każdym po trochu, i tak już chyba jej zostanie

Franek uwielbia się z nią bawić, Julek mógłby zagłaskać ją zupełnie, mąż ma problem, bo jak tylko otwiera laptopa to Fela kładzie się na klawiaturze i ani myśli się ruszyć

Najwięcej skorzystałam ja, mam codzienne masaże brzucha kocimi łapkami, mam z kim wypić kawę poranną i Fela wciąż robi mi przerwy, bo muszę przecież siedzieć, żeby miała na kim leżeć.
Z dnia na dzień robi się coraz ciekawiej

Nie wiem co mam właściwie więcej pisać, ale trudno, jak nie będę miała co pisać, to przynajmniej zdjęcia mogę wklejać

Oto moja piękna (nie umiem wklejać miniaturek, postaram się później coś wymyślić)

