Nie jest wesoło ... nie tak jak powinno być... Mój wet powiedział że zapalenie opłucnej jest jako właśnie powikłanie po wirusie który mieliśmy przed świętami

Zapalenie wątroby szczerze mówiąc nie wiem skąd ale najprawdopodobniej tak samo... żeby było mało to dziś na usg wyszedł nam przerost mięśnia sercowego

i to jest jak to powiedział lekarz skutek uboczny naszego ostrego leczenia
Wody w opłucnej już połowa z tego co było więc jest ok. Wątroba jako organ który się regeneruje ok, w sensie będziemy ją leczyć (już leczymy). Serduszko na razie obserwujemy żeby zobaczyć jak bardzo nam przerośnie... oby nie tak że doprowadzi do śmierci

A jak już się ustabilizuje to będzie dostawał lekarstwa.
Rokowania są dobre, jak mięsień serca za bardzo się nie powiększy to wyleczymy go i przy stosowanych lekach na serce czeka nas jakieś 8-10 lat życia.
Narazie próbujemy zmusić go do jedzenia, bo wybredny jest strasznie... Ma na coś ochotę ale nie wie na co, my tak samo. Dziś nie dostał glukozy, chodzi co jakiś czas do kuchni i wącha co w miskach po czym odchodzi. Wróciliśmy od weta, zbadał go, gorączki nie ma, hipotermii też, odwodniony nie jest więc jest głodzony

powinien zmądrzeć do jutra do 10 i coś zjeść

a jak nie to dostanie coś na pobudzenie apetytu.
Oczy wreszcie ma bardzo trzeźwe, obserwuje wszystko ale ma nas w dupie jak na razie...
Wet ostatecznie powiedział że choroba nie jest spowodowana koronawirusami tylko nieszczęśliwie złożyło się kilka czynników (powikłanie po infekcji i paciorkowiec) stąd taki jego stan.
Gabi śliczny ten Twój kociak był

zobaczysz kiedyś przyjdzie do Ciebie po raz drugi tylko że w innym futerku
