Wzajemnie Hipciu, wszystkiego dobrego, a raczej najlepszego

!
I bardzo dziękuję za wszystkie pw, które dostałam, odetkało mi pocztę dopiero dwa dni temu
I bardzo przepraszam, że nie odpisałam w czasie stosownym
Ostatnich kilka dni śledzę wątek na KŁ, taki wesoły, dotyczący tego co będzie z naszymi kotami, gdy my ..no.... załóżmy, że się rozchorujemy na dłużej....
Ja muszę to ewentualnie przewidzieć i zostawić odkręconą wodę, wannę żwirku i wiadro suchego żarełka. Dla Cosi dodatkowo spokojnie puszki i otwieracz obok, ona sobie poradzi.
Tfu, tfu, odpukać, nawet pisać nie wolno
Ma być dobrze, ma być już tylko dobrze i koniec!
Pewnie się będziecie jak zwykle ze mnie śmiać, ale moje Futra czują wiosnę. Ziemia już inaczej pachnie, słońce pod innym kątem świeci.
Rano pędzą do ogrodu. Łapką grzebią. Gałązkę skubną. Patrzą tak dookoła, nasłuchują. One wiedzą, że idzie!
Może jeszcze nie jutro, ale niedługo. Balbusia w beczce nadrzewnej przesiaduje i ociera się o korę jabłonki. Tuta biega od tarasu do płotu i szybciutko do domu, a przez ostatnie tygodnie nie wychodziła w ogóle. Mić bliżej furtki. Cośka nieustająco penetruje komórkę, tam tez drzewo kominkowe inaczej już pachnie.
Mówię Wam, idzie. Jeszcze chwila
Opowiadała mi Dorota Sumińska, że już w styczniu kocury robią zebrania. Takie wychodzące, okołodomowe. Zbierają się codziennie w jednym ustalonym miejscu i siedzą. Nic nie mówią, tylko siedzą. Godzinę, dwie, trzy....Naradzają się.
Szykują do godów i wymieniają sobie tylko wiadomym sposobem informacje na temat okolicznych panienek, które już niebawem...Ustalają hierarchię, czas i miejsca. Poprawiają urodę, czeszą ogony. Posiedzą tak, posiedzą, pomilczą i się rozchodzą. Następnego dnia tak samo.
Nasz Miciuś Pierwszy też wychodził na takie zebrania koło transformatora. Odbywały się zawsze o 16.15, nigdy się nie spóźniał. Gdy Miciek nagle pędził do drzwi, a zjeść nawet do końca nie zdążył, wszystko było jasne. 16.15!
Czasem zaspał. W jakim popłochu wtedy biegł! A jak się dało, to przez okno wyskakiwał, żeby było szybciej!
Wracał zawsze zadumany. Powoli i statecznie. Minę miał tajemniczą i nic nie opowiadał nikomu. Nawet Czituni.
To były bardzo poważne męskie sprawy.
Mić Mić też bardzo się kręci. Wchodzi wychodzi, wychodzi wchodzi.
Ja też wchodzę wychodzę, wychodzę wchodzę, a czasem i przez okno wyskoczę.
Nic nie czujecie? Nic?