No właśnie, tylko szczepić.. Powiedziałam tej pani najdelikatniej jak mogłam, że przecież na butach syfa mogła do domu przynieść.. Zero sensownej odpowiedzi na temat..
Koszty leczenia oczywiście przewyższają koszt szczepionki. Nie mówię nawet o emocjach.. Gdyby weszła w kontakt z wetem, to na pewno jakoś by zasugerował tańsze możliwości dla osoby, która opiekuje się dużą liczbą kotów. Istnieją hurtownie weterynaryjne i ktoś na pewno by jej pomógł. A tak - rozpacz w kratkę.. Bardzo źle mi tam z nią było, głupio ogromnie, ale z drugiej strony ogromnie żałowałam tego malucha, że mu się tak trafiło, że go nie zaszczepiono.. A na niego i jego siostry (')(') czekały już domki przed Świętami..
Tęsknię za Sprincią, o której pisze Małgosia. Sprintka była złapana jako maluch na AWF'ie, najpierw była u Jopop, później u mnie, a teraz jest u Małgosi. Różne przesympatyczne koty się miewa, ale ona jest na pewno jedną z mistrzyń - zakochuje się w niej od razu
