Ostra, z papryką chili, pepperoni i czymś tam jeszcze:) ale ja uwielbiam mocno pikantne potrawy:)
Co do Iskierki. To robiła wszystko żeby dostać chociaż kawałek, było mruczenie, śpiewanie nawet cichutkie gruchanie, ale pańcia była nieugięta. Pół godziny wcześniej kot dostał solidną porcję gotowanego indora, takiej ilości nie mógł zjeść nawet mój 7 kg kocur, dla niej to pestka (teraz już wiecie, skąd ksywa
wgk) Kot pizzy nie dostał, chociaż bardzo się starał. W końcu z tego wszystkiego
wiecznie głodny kot wpadł do sosu, i ochlapał sobie futerko. Nie było mi do śmiechu kiedy ją wycierałam, bo Iskierka powiedziała mi kilka brzydkich słów na mój temat. No cóż, łakomstwo nie popłaca, a Iskierka zdążyła się już o tym przekonać. Ciekawe czy to ją czegoś nauczy... wątpie

Iskierka pozostanie Iskierką

zdecydowanie wolę ją taka.







