Seidhee, mnie samą na myśl o jej pojawieniu się, przechodzi dreszcz. To taka jakby trochę zaczarowana istota
Jednak chciałam donieść, że
Murcia jest już w nowym domku. Takim fajnym, normalnym, z kocim ciut starszym koleżką.
Koleżka jest z tego wątku
viewtopic.php?f=13&t=104034Oba kociaki będą walczyły o dominacje, ale Murcia bęzie górą.
Okazała sie niesamowicie charakterną, sprytną, pomysłową kotusią.
Będzie rządzić!
Wybór domku był potwornie trudny. Stanęło na dwóch.
Jeden domek to dom jednorodzinny, z rezydentką, 8-miesięczną tonkijką, niewychodzącą, aby nie przynosiła zarazków. W domu 5-letnie dziecko. Propozycja wydawała się bardzo rozsądna, kotka miałaby i towarzystwo i dużo miejsca, miałaby dobrą karmę i opiekę weta..
Drugi domek to Kasia_niebieski z wątku powyżej.
Ponieważ nie potrafiłam sama zdecydować odwołałam się do magii. I oczywiście jak zwykle coś spaprałam.
Zaprosiłam pierwszy domek na spotkanie przedadopcyjne. I katastrofa. Kotka, przemiła, proludzka, nakolankowa i naramienna, mrucząca, spiep...ła do najciaśniejszych kątów, chowała, normalnie dzikus!
Co do gości, to przeżyłam szok. Kotka tonkijska okazała się "tonkijską", kupiona od kogoś pokątnie, za bezcen, bez papierów. Mimo to ma być początkiem "hodowli'. Na moją uwagę, że Murcia musi być wysterylizowana, strasznie się zdziwili i oświadczyli, że nie zamierzają sterylizować. Ja im na to, że taki jest warunek adopcji zapisany zresztą w umowie adopcyjnej. I padło pytanie:
a co się stanie, jeśli mimo to nie wysterylizują. Poinformowała bardzo wyraźnie.
Już wiedziałam, że to spotkanie to strata czasu i nerwów.
Zanim napisałam do Kasi, poprosiłam o pomoc w rozwiązaniu dylematu jedna z naszych forumowiczek, specjalistkę od magii południowo-azjatyckiej, a co? w wysokie progi uderzyłam. Bardzo mi zależało na dobrym domku dla małej, bo mój tdt, który opiekował się nią przez dwa tygodnie, już płakał, co się z nią stanie
Zaprosiłam Kasię. Przyjechała z chłopakiem. Murcia powitała ich starych znajomych

Po Bartku biegała am i z powrotem, traktując go chwilami jak kładkę prowadzącą prosto na stół, bawiła się obok swobodnie, była zadowolonaa i rozluźniona. Nie miała okazji pobawić się z Kasia, ponieważ ta siedząc na podłodze była okupowana przez szczeniaka. A szczeniaka Murcia nie zdążyła pokochać.
Byłam tak spokojna, że bez problemu wydałam Murcię bezpośrednio do Kasi, rezygnując ze standardowej jazdy z kotką do nowego domku.
Kasiu, proszę, napisz parę słów, jak Murcia się teraz nazywa, jak się zaaklimatyzowała do nowego domu, domowników i jak sie układa współpraca z Neko.