Witajcie wieczorową porą .
Dziś jest taki dziwny dzień , wesoły i smutny zarazem , gdy wróciłem z pracy do domu po otwarciu drzwi zastałem tuż za nimi siedzącą Kropcię , panna czekała tak jak dawniej wyraźnie ciesząc sie z mojego przybycia

, jakby tego było mało znów po raz pierwszy od ponad miesiąca rozłożyła sie beztrosko na ławie obok mnie i usnęła , ostatnimi czasy Dorcia " zawłaszczyła " sobie to miejsce ale dziś było tak jak dawniej , było tak przesympatycznie ........ przynajmniej przez chwilę gdyż widok Kropciowego pyszczka zdusił w zarodku ten nieśmiało budzący sie optymizm . Mimo podania jej mocnych środków przeciwświądowych przez Wetkę Kropusia znów zaczęła sie drapać , na główce i szyjce znow widać świeże strupki

, pozatym mam wrażenie że z obu stron pyszczka nad oczami futerko praktycznie jej nie odrasta , szyjka jak i kark oraz okolice dolnej szczęki pokryły sie już kilka dni temu króciutką stosowną do umaszczenia " szczeciną " a między oczami a uszkami dalej świecą gołe placki

. Zaczynam sie obawiać czy aby już jej tak nie zostanie , jesli nawet tak będzie w niczym nie zmieni to mojego do niej nastawienia ale jej uroda bardzo na tym ucierpi


