» Sob sty 02, 2010 19:24
Re: Ważne! Zaginęły 2 koty po wypadku auta!
A ja opowiem Wam, moją historię z zagubioną kotką moich rodziców.
Dwa lata temu wsadziłam kotkę do kontenerka i pojechałam do lecznicy w celu sterylizacji. Lecznica była w mieście odległym 20 km od miejsca zamieszkania moich rodziców.
Wychodząc z samochodu na parkingu przed lecznicą, otworzyły się drzwiczki kontenerka i kotka zwiała. Kontenerek był pożyczony i potem się okazało, że drzwiczki były uszkodzone, o czym mnie nie poinformowano.
Łaziłam wokół lecznicy parę godzin - kotki ani śladu. Myślałam,że zwariuję. Po raz pierwszy była wywieziona z miejsca swojego urodzenia a miała 1,5 roku.
Ponieważ pracuję dokładnie w miejscu w którym znajduje się lecznica, szukałam jej codziennie. Wymykałam się z pracy, łaziłam po krzakach, zakamarkach, wołałam i NIC . Ogłoszenia też były i niestety zero odzewu.
Po miesiącu poszukiwań bez efektów, zrezygnowałam. Nie widziałam żadnych szans na znalezienie koty.
Wyrzuty sumienia mnie zżerały. Miała takie cudowne życie z rodzicami a ja jej zafundowałam poniewierkę, głód, niebezpieczeństwa i niepewny los.
Myślałam,że oszaleję.
I nagle - minęły już od tego feralnego dnia dwa miesiące, dzwoni do mnie do pracy mama i melduje,że kotka siedzi na progu swojego domku, drąc się w niebogłosy o jedzonko.
Nie wyobrażacie sobie naszej radości i szoku. Z centrum miasta, którego w ogóle nie znała, przemierzyła 20 km w dwa miesiące i wróciła na swoje podwórko, do swojej miseczki i do swoich właścicieli. Było lato, a to lepsza pora niż zima.
Słyszałam o takich historiach w opowieściach innych, ale po raz pierwszy jestem świadkiem powrotu kota do domu, którego nigdy wcześniej nie opuszczała.
Za powrót Waszych kotów kciuki trzymam i wierzę, że wrócą do Was .
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021