ASK@ pisze:Delfin mówi,że sa razem więc maja siebie i wsparcie.
może i mają swoje wzajemne wsparcie, ale jedno jest słabsze.
I to wsparcie nie pomoże jeśli Justynka z mężem zrezygnują, bo, jak to określiła Magiczna Pani, one też zrezygnują.
Dziś była bardzo duża szansa na ich odzyskanie. Coś zawiodło. Mało czasu? Rozminięcie się?
Nie mamy pomysłów na nazwy "obiektów", które są ich schronieniem. Jeśli nie ma tam paśników, magazynów paszy, komórek, to ja juz nie wiem o co pytać. Felin pisałaś, że zna te lasy. Może wiesz, gdzie są jakieś podchodzące obiekty, kurne chatki, altanki, jaskinie... ? Piszę cały czas o drugim miejscu, na północny-wschód.
A może warto porozmawiać z leśniczym, powinien las znać jak własną kieszeń
Na pierwszej chyba mapie zamieszczonej przez Justynkę jest zaznaczone miejsce wypadku. Pokazane są też ślady łapek kierujących się na południe wzdłuż drogi. Kotów na pewno na tym kierunku nie ma, przynajmniej do teraz. Sądzę, że one po wypadku pobiegły w tamtą stronę. Ale widać musiały wrócić.
Nie wykluczamy, łącznie z Magiczną Panią, że one mogą wracać na miejsce wypadku. Mamy taką sugestię, aby postawić tam budkę z zachęcaczem, aby ją odkryły, i zostawić ich ulubioną karmę. Ja wiem, że mogą to miejsce odwiedzić również jakieś inne zwierzęta, ale chyba warto zaryzykować. Są w odległości ok. 400-500 m od miejsca wypadku, to wcale nie jest daleko na wędrówki. Wysoki śnieg może oczywiście to utrudnić.
W lesie było trochę różnych tropów, może wśród nich były też i kocie łapki, zamazane lub zasypane śniegiem.
Zastanawiam się nad pomysłem postawienia kilku pułapek, pachnących. Można je zostawić i chodzić w kółko, eliminuje sie element rozminięcia się. Tylko wtedy ludzie nie mogą pachnieć walerianą, bo koty też zaczną w kółko chodzić za zapachem.
Dziewczyny co o tym wszystkim sądzicie?
Jak wielokrotnie pisano, każdy pomysł jest dobry