I oto znowu jestem tutaj
Po ponad miesięcznej przerwie i już w roku 2010. W związku z tym, przede wszystkim, wraz z Bisią, Kasią, Kropcią i Pumcią
życzę Wam wszystkim szczęścia, zdrowia i powodzenia w sprawach finansowych w roku 2010!Przykro mi bardzo, że moje zniknięcie stało się powodem Waszego niepokoju o mnie, ale - co ma wisieć, nie utonie

, więc znowu jestem wśród Was
Kasiu, przeczytałam historię Pokrzywki. Strasznie biedne stworzenie

Na wszystkich zdjeciach widać było, że ma wadę powiek, tak więc moje rady byłyby na nic. Tu tylko operacja może pomóc i ogromny to cud, że biedna kicia znalazła dom i opiekę z prawdziwego zdarzenia (na marginesie - mój podziw dla Ciebie jest przeogromny

).
Wracając do mojego "niepisania" na forum: podczas remontu cały dobytek miałam zrzucony w pokoju o pow. 15 m kw., w którym bytowałam razem z czterema kotami i czterema kuwetami

i po prostu nie miałam dojścia do komputera. Na czas remontu wzięłam urlop od 7 do 18 grudnia, a potem musiałam wziąć jeszcze dodatkowo 2 dni urlopu 28 grudnia i 5 stycznia, aby wszystko ostatecznie zakończyć. Ale i tak nadal żyjemy z nieszczelnymi drzwiami wejściowymi, bo nowy próg "robi się" 2 tygodnie, ze względu na przełom roku i inwentaryzacje itp. . Nadal także rzeczy z kuchni mamy w pokoju, bo zabudowę kuchni bedę mogła zrobić dopiero na początku lutego, gdyż nie planowana początkowo wymiana wszystkich drzwi zjadła trochę środków remontowych i trzeba je uzupełnić. W sumie więc nadal żyjemy dość niewygodnie. Te kilka dni, które spędziłam w pracy były tak koszmarne, że w ogóle nie byłam w stanie nawet przeczytać niczego na forum. 30 i 31 grudnia musieliśmy nawet zostać po godzinach

Przyznaję rację Weatherwax: remont w zimie (przez kilka dni było prawie 15 stopni mrozu) i z czterema kotami - to doświadczenie z gatunku ekstremalnych

Choćby samo spanie na złożonej kanapie (szerokośc po złożeniu to 78 cm) - prawie nie zmrużyłam oka przez ponad dwa tygodnie. Każdej nocy byłam nieustannie spychana z kanapy przez tłum kotow i co najmniej 3 razy każdej nocy musiałam wstawać, aby sprzątać kupki (kuwety miałam pod samym nosem

) Dwa tygonie bez lodowki, pralki i kąpieli

A najfajniejszy był dzień 22 grudnia, kiedy to panowie spędzili u nas 12 godzin i na koniec, o 19,30 wysadzili bezpiecznik na klatce, w związku z czym musiałam jeszcze wzywać speca od awarii od naszego zarządcy

Sprzątać bedę chyba jeszcze do wiosny, a już jestem tak zmęczona, że najchętniej pojachałabym na Bora Bora, poleżeć sobie na plaży
Jednak ogólnie jestem bardzo zadowolona, że zrobiłam ten remont - był bardzo potrzebny. Wreszcie nie muszę patrzeć na podniszczone i nie do doczyszczenia podłogi, zrobiło się cieplej w mieszkaniu i będę mieć wszystko wykończone po swojemu i nie będę się już czuć, jak w hotelu robotniczym. Panowie, którzy robili remont, okazali się wyjątko rzetelni, solidni i dobrze zorganizowani. No i byli prawdziwymi fachowcami. Dodatkowo - kotolubnymi

Ze stoickim spokojem godzili się na to, żeby Pumcia i Bisia prowadziły stały nadzór postępów i jakości ich prac

(Kasia i Kropcia nie były zainteresowane kontaktowaniem się z obcymi

)
Koty zniosły remont nadspodziewanie dobrze

A że wspólne niedole zbliżają, to skończyły się zatargi między Bisią i Pumcią i wszystkie cztery rozkoszowały się wspólnym snem na kanapie
Jedynie Bisia przeżyła ostry kryzys tożsamości

w związku z przebywaniem obcych ludzi w JEJ domu oraz z kompletnym zrujnowaniem tegoż domu i codziennego życia. Aby więc przetrwać ten ciężki czas, każdego dnia po wyjściu panów remontowców, Bisia od razu pędziła do upatrzonych kątów w kuchni i łazience, aby zrobić tam dorodne kupki i własnym zapaszkiem zabić zapachy obce i niepokojące

Nieoczekiwanie, prawdziwym hitem remontu okazały się foliowe worki 120 litrowe, którymi zabezpieczałam różne rzeczy

- zobaczyć to można w umieszczonym niżej albumie.
No i żeby nie zabrakło nam rozrywek, to przeżyłyśmy także inwazję pcheł

Nie chcę nikogo oskarżać, ale dopóki sąsiedzi nie sprawili sobie dużego psa, pcheł nigdy u nas nie było, a że Pumcia lubi uciekać na klatkę schodową, więc ...
Koty dostały więc Fiprex 6 grudnia i 3 stycznia. A po drugim zakraplaniu Kasia okulała na prawą przednią łapkę

Kasia jest bardzo wrażliwa na leki. Tak więc zainaugurowałyśmy nowy rok wizyt w lecznicy, a w kilka godzin po zastrzyku Kasia już biegała charakterystycznym dla siebie "świńskim" truchtem

Oczywiście, tam gdzie pchły, tam i tasiemiec, więc trzeba było jeszcze zaaplikować wszystkim Drontal profilaktycznie.
No i tak to, ciekawie, minął nam świąteczny czas

A tu link do obszernego "fotoreportażu" z naszego remontu:
http://mkbg1.fotosik.pl/albumy/722846.html