Tak, musieli
Basicę czymś odurzyć...Wiadomo byo przecież, że żywcem kota od niej nie wezmą (tj kot żywcem, ale po Basicy trupie
Pojechała dziś też Srebrna Mela...
Ale żeby nie było smutno
Byłam na sesji foto - 6

małych "dalmatyńczyków" na śniegu...
Taka babciulka się nimi zajmuje - niby stara się, kotki zadbane, puchate, wyglądają zdrowo. Tyle że kopalnia w uszach i mieszkają na śniegu...
Poszliśmy do suszarni na zdjęcia - pomieszczenie jest, ale wiadomo, pani marudzi, że lokatorzy itd. Kurcze, wszedzie są lokatorzy...Jania nie ma sąsiadów? Albo p.Kasia? Albo p. Danusia?
A zabieranie kociaków stamtąd tylko dlatego, że pani nieporadna. Ech. Jak pytałam co było z nimi kiedy byly mrozy pani powiedziła, że "gdzieś sobie poszły". Bosko. Najciekawsze że tymi kotami zajmują się też dość młodzi ludzie - sąsiedzi babci. I pani też jakaś taka - świerzb? niemożłiwe? suszarnia - a po co? przecież ludzie wezmą też z ulicy bo takie śliczne...NO śliczne, ale ileż razy można pani tłumaczyć, że jak kto ma do wyboru czyścioszki odrobaczone i zaszczepione a takie syfki urocze to wybierze te pierwsze. NO i bądź tu mądry -
w sumie może niech jakiś dobry człowiek dobry poradzi??Bo jakby zmobilizować siły to może udałoby się je upchnąć... ale przecież jutro,pojutrze, NA PEWNO zadzwoni kolejne nieszczęście, które nie będzie mialo do dyspozycji suszarni...