Kit harcuje przez pół nocy, a około 9 rano, kiedy mam zamiar nieprzytomna wstawać kładzie się na mnie i słodko zasypia. Ja też zasypiam, bo rudy jakiś luminal wydziela albo co
W końcu budzimy się w południe, ja robię sobie kawę, Kitek oburzony robi oczy okrągłe jak spodki: "Jak to wstajesz już? Nieeeeeee. Ja chcę się poprzytulać" i zaczyna ciumkać. Leżymy dalej. Zrzucam w końcu demoralizującego rudzielca, który sprawia, że jak hrabinia leżę w wyrze do nieprzyzwoitej pory. Rudy drzemie do przyjścia TŻta z pracy.
Tak jest od paru tygodni. Załamka
