K-ów, Jerry odszedł :-(((

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 30, 2009 19:48 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

karaluch pisze:
Tweety pisze:A czy ktoś miał do czynienia z tą karmą http://www.czterylapki.pl/kot/karmy_lec ... 1704856260 ?

Tę karmę dostawał jeden z moich nerkowców przez jakiś czas, w wersji suchej (chrupki). W porównaniu z innymi nerkowymi karmami miała bardzo wysoki % tłuszczu, wycofaliśmy sie z tego po jakimś czasie bo kocisko miało wysokie amylazy (trzustka) i nie chciałam dodatkowo jej obciążać. Ale to był kocur ponad 10-letni, a Rufin młodziak, to sobie poradzi.
Bardzo się cieszę, że juz po operacji, od powrotu z KV myślałam o Ruffinku. P. Olek wspominał, że przy okazji znieczulenia mieli mu tez zaopatrzyć tę martwicę skóry na grzbiecie. Kciuki za Ruffina nieustające.
Ivan na najnowszym antybiotyku lepiej, wyraźnie widać poprawę, dużo mniej smarka, gorączki nie ma. martwi mnie tylko jego słaby apetyt. Zapowiada się dłuższa kuracja, zastrzyki do niedzieli, a potem jeszcze przez 2 tygodnie Unidox w tabletkach. Żal mi bardzo Ivanka, bo te zastrzyki akurat są bolesne, Ivan znosi je dzielnie ale się skarży, przy wczorajszym powiedział z wyraźną pretensją "ałłaaa", aż mi sie wstyd zrobiło :oops:
Jerry, którego zabrałam tylko do kontroli, bo qpki już w porządku i kot wydawał sie cały zdrowy, wyciął mi numer - u weta temp, 40stopni, w domu po odpoczynku 40,1 - zgodnie ze zleceniem podałam Tolfedine, antybiotyk (Shotapen) dostał dziś i następny w sobotę. Jerry w dobrym humorze, zjadł, popił i mruczy jak traktor :)
O dwóch moich, które taskałam dziś do KV bo jeden to w ogóle zlepek chorób (wg słów dr Miśkowicza) a drugi rzyga nie wiadomo dlaczego - juz nie wspomnę. Co jest z temy kotamy? Jak wnosiliśmy dziś z Robertem 6 kontenerów z kotami do poczekalni w KV to się wszyscy na nas patrzyli .... dziwnie ...


najdziwniej chyba Sol, bo przez Was czekała 1,5 godziny na zastrzyk :wink:
Rufin ma zdjętą martwicę również. A tę karmę polecano mi ze względu na przeciwdziałanie w powstawaniu kamieni cystynowych. Na renala nawet już nie spojrzy a coś jeść musi

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 19:50 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

przepraszam, że się wetnę w tę dyskusję, ale nie ma nic żenującego i komicznego w dylemacie: życie ukochanego kota w bloku, czy życie ukochanego kota na wolności... w pobliżu samochodów. Naprawdę, nic komicznego 8O

kitkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2761
Od: Śro lut 07, 2007 20:52

Post » Śro gru 30, 2009 19:59 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

Pragnę zauważyć, ze w żaden sposób nie odniosła się Pani do tego, co napisałam w poprzednim poście. Widocznie nie ma Pani żadnych racjonalnych argumentów, dlaczego wysterylizowany kot nie mógłby wychodzić z domu. Nie wspominając już o problemach w samym procesie adopcyjnym.

kitkowa pisze:nie ma nic żenującego i komicznego w dylemacie: życie ukochanego kota w bloku, czy życie ukochanego kota na wolności... w pobliżu samochodów.

Mieszkam na wsi, do mojego domu nie ma nawet asfaltowej drogi. A ruch samochodów w promieniu 3km opiera się na dwóch samochodach domowników poruszających się 20km.h, bo inaczej się nie da. W dalszej odległości typowa wiejska droga.

edit: zapomniałam o samochodach kilku sąsiadów. : )))

Tweety pisze:zapraszam na miesiąc wolontariatu w jakiejkolwiek fundacji.

Zaskoczę Panią, ale jestem wolontariuszką, co prawda nie pracuję z kotami, ale tygodniowo poświęcam wiele godzin, prawdopodobnie w bardziej szczytnym celu niż zajmowanie się kotkami, które przynajmniej w połowie przypadków przeżyłyby w warunkach naturalnych. Tym bardziej, że powoli dochodzę do nieśmiałych wniosków, iż najgorsze co spotkało te koty, to to, że trafiły pod opiekę fundacji, skąd nie mogą trafić do normalnych domów z odpowiednimi warunkami.

LadyGlam

 
Posty: 11
Od: Pon gru 28, 2009 23:19
Lokalizacja: Żywiec/Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 20:13 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

dla Pani to nadal komiczne, a dla mnie taki "wybór pomiędzy jednym a drugim" nadal nie. Już skończyłam EOT.

kitkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2761
Od: Śro lut 07, 2007 20:52

Post » Śro gru 30, 2009 20:24 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

kitkowa pisze:dla Pani to nadal komiczne, a dla mnie taki "wybór pomiędzy jednym a drugim" nadal nie. Już skończyłam EOT.


Ale ja nie skończyłam. Rozumiem Pani obawy, gdyby kot miał wychodzić w centrum krakowa, wtedy ryzyko jest ogromne. Ale chyba podważa Pani kocią inteligencję. Mój poprzedni kot, jeszcze w miejscu zamieszkania bardziej ruchliwym, zanim przeszedł przez ulicę rozglądał się w każdą stronę, czy nie jedzie samochód. I jakoś w ten sposób przeżył około 10 lat. A może Pani też się zamknie na całe życie w domu? Tak dla bezpieczeństwa, na wszelki wypadek. Lepiej przecież żyć w zamknięciu niż poczuć zapach trawy i pooddychać świeżym wiejskim powietrzem.

LadyGlam

 
Posty: 11
Od: Pon gru 28, 2009 23:19
Lokalizacja: Żywiec/Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 20:29 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

Tweety pisze:
karaluch pisze: Jak wnosiliśmy dziś z Robertem 6 kontenerów z kotami do poczekalni w KV to się wszyscy na nas patrzyli .... dziwnie ...

najdziwniej chyba Sol, bo przez Was czekała 1,5 godziny na zastrzyk :wink:

Oj, przykro mi :( Ale i tak jakby nie liczyć to wypada po 15 min na kota, obadanie, osłuchanie, zastrzyki ewentualnie, opisanie w kompie ... Doktor sie zwijał. Nawet stół po kolejnych pacjentach sami myliśmy, zeby było prędzej :)
Tweety pisze: A tę karmę polecano mi ze względu na przeciwdziałanie w powstawaniu kamieni cystynowych. Na renala nawet już nie spojrzy a coś jeść musi

Znam to, nerkowe karmy szybko sie nudzą. Akurat te chrupki mocno pachniały rybą, więc przez jakiś czas były nęcące. Jakbyś chciała spróbować (znaczy Ruffinek oczywiście :) jeszcze jakąś, to mam jeszcze w domu resztę nerkowego Hillsa i Puriny - chrupki, bo mój ostatni nerkowiec mokrego nie chciał.

karaluch

 
Posty: 272
Od: Sob lut 11, 2006 20:03

Post » Śro gru 30, 2009 20:34 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

wezwana do tablicy wyjaśniam:
- tłumaczyłam Pani, że dla Bono szukam domu z drugim kotem (wychowuje się z moimi i wiem, jak bardzo lubi towarzystwo, o adhd wspomniałam, mając na myśli jego żywotność, ruchliwość i chęć mieszkania, zabawy i życia z innym kotem) i to był główny powód faktu, iż poleciłam Pani inne kociaki (rozmawiałyśmy o czarnych kotkach, ale kotki Pani nie chciała, gdyż jak stwierdziła: "mogą być z tego problemy, a sterylka jest kosztowna").. moim zadaniem i obowiązkiem jest informowanie o charakterze kota przyszłego opiekuna - w ten sposób unikamy ewentuanych rozczarować i problemów..
- jeśli chodzi o przekazanie kontaktu do wolontariuszki z Żywca, która bardzo potrzebuje pomocy w szukaniu domków, bo pod swoją opieką ma ich bardzo dużo, a jest na miejscu - tak, jak się umawiałyśmy: przekazałam wolontariuszce Pani numer telefonu, streściłam na pw sytuacjię i poprosiłam o kontakt z Panią
- i bardzo przepraszam, ale być może pomyliła Pani moją rozmowę z rozmową z jakimś innym wolontariuszem, ponieważ o tym, iż wykluczam adopcję ze względu na mieszkanie w domu, nie było zupełnie mowy..

pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego domownika
Obrazek

edit_f

 
Posty: 5076
Od: Śro gru 10, 2008 12:27

Post » Śro gru 30, 2009 20:52 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

Tweety pisze:dzwonił dr Miśkowicz, operacja się udała :1luvu: (Rufin jest już .... dziewczynką :wink: ) Wyniki krwi tj biochemię ma w porządku.


Cieszę się, że się udało. I nadal :ok:

mahob

Avatar użytkownika
 
Posty: 12523
Od: Czw lut 15, 2007 12:44
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 20:56 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

edit_f pisze:- i bardzo przepraszam, ale być może pomyliła Pani moją rozmowę z rozmową z jakimś innym wolontariuszem, ponieważ o tym, iż wykluczam adopcję ze względu na mieszkanie w domu, nie było zupełnie mowy..

pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego domownika


W jednym z postów napisałam, że kwestia domu/bloku została poruszona przez Panią Prezes, nie podczas rozmowy z Panią, więc akurat do Pani mam najmniejsze zastrzezenia. I dziękuję, kotka już znalazłam. I to wychodzącego ;)

LadyGlam

 
Posty: 11
Od: Pon gru 28, 2009 23:19
Lokalizacja: Żywiec/Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 21:01 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

LadyGlam pisze:Zaskoczę Panią, ale jestem wolontariuszką, co prawda nie pracuję z kotami, ale tygodniowo poświęcam wiele godzin, prawdopodobnie w bardziej szczytnym celu niż zajmowanie się kotkami, które przynajmniej w połowie przypadków przeżyłyby w warunkach naturalnych. Tym bardziej, że powoli dochodzę do nieśmiałych wniosków, iż najgorsze co spotkało te koty, to to, że trafiły pod opiekę fundacji, skąd nie mogą trafić do normalnych domów z odpowiednimi warunkami.



Bardziej szczytne ? Wolontariat jest potrzebą serca niezależnie od działań jakie się w jego ramach podejmuje. Niewazne czy pomagamy ludziom chorym, czy recydwistom, czy bezdomnym okaleczonym zwierzetom czy ludziom umierającym. Każdy z nas robi to z potrzeby serca. Wie Pani, kiedy stoimy w GK kwestując na naszych podopiecznych, to czesto słyszymy, że tracimy czas i pieniądze na koty zamiast pomagać chorym dzieciom. I po co to licytowanie się? Jest czas dla kotów i czas dla ludzi. To co Pani robi nie jest bardziej szczytne, to taki sam wymiar jak nasz wolontariat. Taka sama potrzeba serca...

Nasze koty mają się wspaniale, prosze się o nie martwić. Trafiają do świetnych domów, a Pani swoimi teksatami tylko nas utwierdza w przekonaniu, że Edyta dobrze zrobiła podejmując taką decyzję. Koty fundacyjne przeszły czasem pieklo przez ludzi, którzy traktowali je albo jak zabawki albo jak przedmioty - czasem do bicia. Staramy sie stworzyć dla nich szansę na dom idealny. Jeśli Edyta podjęła decyzję negatywna to napewno nie ze względu na dom wychodzący, myślę że problem tkwi w Pani podejściu do adopcji.

Pewnie jest Pani lepszym wyjściem dla kotów niż schronisko czy piwnica, ale telefon do Fundacji to nie jest koncert życzeń.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 21:06 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

LadyGlam pisze:
edit_f pisze:- i bardzo przepraszam, ale być może pomyliła Pani moją rozmowę z rozmową z jakimś innym wolontariuszem, ponieważ o tym, iż wykluczam adopcję ze względu na mieszkanie w domu, nie było zupełnie mowy..

pozdrawiam i życzę powodzenia w poszukiwaniu nowego domownika


W jednym z postów napisałam, że kwestia domu/bloku została poruszona przez Panią Prezes, nie podczas rozmowy z Panią, więc akurat do Pani mam najmniejsze zastrzezenia. I dziękuję, kotka już znalazłam. I to wychodzącego ;)


Bardzo dobrze,jak kot ma warunki by wychodzić, ale... niestety nie każdy mieszka z dala od szosy, nie każdy nie pójdzie spać dopóki kot nie wróci z wieczornego siusiu i nie każdy rozumie, że kot nie powinien mieszkać na zewnątrz wpadając do domu jedynie by coś zjeść, jeżeli go ktoś w ogóle wpuści. Nie każdy też rozumie, że przygarnięcie kota łączy się z kosztami sterylki,odrobaczania,szczepienia etc,SZCZEGÓLNIE gdy kot wychodzi.....Rozumiem, że Pani to wszystko nie dotyczy...?

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 21:08 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

Akima pisze:
LadyGlam pisze:Zaskoczę Panią, ale jestem wolontariuszką, co prawda nie pracuję z kotami, ale tygodniowo poświęcam wiele godzin, prawdopodobnie w bardziej szczytnym celu niż zajmowanie się kotkami, które przynajmniej w połowie przypadków przeżyłyby w warunkach naturalnych. Tym bardziej, że powoli dochodzę do nieśmiałych wniosków, iż najgorsze co spotkało te koty, to to, że trafiły pod opiekę fundacji, skąd nie mogą trafić do normalnych domów z odpowiednimi warunkami.



Bardziej szczytne ? Wolontariat jest potrzebą serca niezależnie od działań jakie się w jego ramach podejmuje. Niewazne czy pomagamy ludziom chorym, czy recydwistom, czy bezdomnym okaleczonym zwierzetom czy ludziom umierającym. Każdy z nas robi to z potrzeby serca. Wie Pani, kiedy stoimy w GK kwestując na naszych podopiecznych, to czesto słyszymy, że tracimy czas i pieniądze na koty zamiast pomagać chorym dzieciom. I po co to licytowanie się? Jest czas dla kotów i czas dla ludzi. To co Pani robi nie jest bardziej szczytne, to taki sam wymiar jak nasz wolontariat. Taka sama potrzeba serca...

Nasze koty mają się wspaniale, prosze się o nie martwić. Trafiają do świetnych domów, a Pani swoimi teksatami tylko nas utwierdza w przekonaniu, że Edyta dobrze zrobiła podejmując taką decyzję. Koty fundacyjne przeszły czasem pieklo przez ludzi, którzy traktowali je albo jak zabawki albo jak przedmioty - czasem do bicia. Staramy sie stworzyć dla nich szansę na dom idealny. Jeśli Edyta podjęła decyzję negatywna to napewno nie ze względu na dom wychodzący, myślę że problem tkwi w Pani podejściu do adopcji.

Pewnie jest Pani lepszym wyjściem dla kotów niż schronisko czy piwnica, ale telefon do Fundacji to nie jest koncert życzeń.


Odnoszę takie samo wrażenie....

kastapra

 
Posty: 1578
Od: Nie paź 26, 2008 13:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 21:10 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

LadyGlam pisze:
Tweety pisze:zapraszam na miesiąc wolontariatu w jakiejkolwiek fundacji.

Zaskoczę Panią, ale jestem wolontariuszką, co prawda nie pracuję z kotami, ale tygodniowo poświęcam wiele godzin, prawdopodobnie w bardziej szczytnym celu niż zajmowanie się kotkami, które przynajmniej w połowie przypadków przeżyłyby w warunkach naturalnych. Tym bardziej, że powoli dochodzę do nieśmiałych wniosków, iż najgorsze co spotkało te koty, to to, że trafiły pod opiekę fundacji, skąd nie mogą trafić do normalnych domów z odpowiednimi warunkami.


...i tym samym sama Pani pokazala jak bardzo nieaktualna ma Pani wiedze na temat tego jak koty przezywaja w warunkach naturalnych... To, co Pani pisze jest bzdura, bo koty w fundacyjnych DT przezywaja dluzej niz na wolnosci - majac opieke czlowieka, opieke medyczna, jedzenie, kuwety, mozliwosc socjalizacji z ludzmi i innymi zwierzetami... Na dzialkach gdzie moje dwa koty mialy byc wytrute, mialyby polowe dluzsze szanse na przezycie? Ciekawa teoria. Rownie ciekawa co niedorzeczna.

Co do szczytnosci wolontariatow... Człowiek o wysokim stopniu czlowieczenstwa nie bedzie roznicowal wolontariatow, na mniej czy bardziej szczytne. Dobro ma rozne postacie a prawdziwy Człowiek (chrzescijanin takze) bedzie umial patrzec tez na dobro zwierzat. Nie ma znaczenia jakiego rodzaju dzialanie podejmujemy w celu zrobienia dobrego czynu.
Oprocz pomagania zwierzetom, droga Pani, my tez pomagamy ludziom. I zdziwilaby sie Pani, jak bardzo szczytne sa idee ktorym poswiecamy czas.

Mialam sie nie odzywac, ale... poczulam sie dotknieta ta insynuacja ze jakoby nasze koty mialy najgorzej - w moim DT przebywa piec fundacyjnych kotow (niewychodzacych), cztery moje wlasne (niewychodzace) oraz pies po schronisku (wychodzacy, bo do kuwety sikac nie umie).
Kilka kotow wyszlo ode mnie do adopcji - i tez to sa domy niewychodzace. Jakos nie maja traumy z tego powodu, ze mieszkaja w mieszkaniach... Dla przyszlych opiekunow tez nie bylo problemu ani klopotu.

I jeszcze jedno.
Nie podoba mi sie ten ton pogardy w jakim Pani pisze do nas. Swiadczy to tylko o Pani samej, nie wiem czy ma Pani tego swiadomosc?
Moze i Edyta przywiazala sie do Bona, ale to tylko o niej samej bardzo dobrze swiadczy. Bo oznacza to, ze dziewczyna ma serce i wielka wrazliwosc na dobro drugiego stworzenia. Na pewno sa takie fundacje gdzie wolontariusze nie przywiazuja (sie ani wagi) do zwierzat, ktorymi sie opiekuja, takze ma Pani prawo i mozliwosc wyboru innego miejsca i innego kota - a Edyta ma prawo poszukac odpowiedniego domu dla Bono i rowniez ma prawo sie do niego przywiazac, skoro go uratowala.
A to ze kot ma adhd, to trzeba powiedziec koniecznie przyszlemu opiekunowi - zeby potem nie bylo gorzkich zali do fundacji ze "sprzedala wadliwy towar".

My nie jestesmy od zadowalania calej ludzkosci, tylko od szukania dobrych i odpowiedzialnych domow dla zwierzat w potrzebie. Jesli Pani tego nie chce zrozumiec, to jest to Pani problem, nie nasz. EOT, dobrej nocy zycze.
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Śro gru 30, 2009 21:12 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

PROSZĘ UWAŻAC NA SERIĘ SZCZEPIONEK TRICAT O SERII A239B01. U KILKU KOCIAKÓW W ODSTEPIE DO 10 DNI POJAWILA SIE KULAWIZNA, JAK SIE POTEM OKAZAŁO KALCIWIRUS. SKOŃCZYŁO SIĘ NA TOLFINIE I BETAMOXIE ALE KOCIAKI BYŁY JAK SZMACIANE LALKI PRZEZ WYSOKĄ TEMPERATURĘ. ZACHOROWAŁ 9 KOTÓW SZCZEPIONYCH TĄ SAMĄ SERIĄ ALE U 2 RÓŻNYCH WETERYNARZY. ZWRÓĆCIE UWAGĘ NA KOTY I NA SZCZEPIONKĘ ZANIM JĄ LEKARZ PODA.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro gru 30, 2009 21:15 Re: K-ów,karma specific cat kidney support-jakieś doświadczenia?

Mogę powiedzieć tylko tyle - i to już mój ostatni post - bardzo mi jest przykro, gdyż zależało nam na tym kotku. Szukając kota do adopcji przeglądaliśmy wiele ogłoszeń, ale on najbardziej nas urzekł. Taka miłość od pierwszego wejrzenia:) Trudno ocenić rodzinę adopcyjną nawet się z nią nie spotkawszy. Proszę pamiętać o tym na przyszłość. Nie miałam także na celu nikim "wzgardzać". I, z całym szacunkiem, ale skąd wie Pani, że te koty, ktore zostały zaadoptowane są niewychodzące? Tego nie jest Pani w stanie skontrolować. Pozdrawiam i życzę powodzenia Państwu i kotkom.

edit: co do szczepionek, odrobaczania, sterylizacji i mieszkania z dala od szosy - wiem z jakimi kosztami się to wiąże, ale jestem odpowiedzialna i decydując się na kota, decyduję się także na ponoszenie kosztów, to chyba logiczne. co do szosy - rozumiem, że nie każdy, ale mnie odmówiono adopcji z tego względu, że chciałam kota wypuszczać do ogrodu, a warunki posiadam. mniejsza już o to, temat zakonczony : )
Ostatnio edytowano Śro gru 30, 2009 21:18 przez LadyGlam, łącznie edytowano 1 raz

LadyGlam

 
Posty: 11
Od: Pon gru 28, 2009 23:19
Lokalizacja: Żywiec/Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, fruzelina, Google [Bot], Majestic-12 [Bot], squid i 173 gości