Mikołaj zajął się maleństwem bez nerki.
Kardamon to kardamon, prawdziwa, aromatyczna przyprawa w stadzie. Wnosi tyle radosnego zamętu. Rozproszy każde zmęczenie, każdy smutek. Na bardzo wielkie przytulanki nie ma już czasu, ale zawsze chwilę poświęci. I nie jest to chwila roztargniona, kradziona i pospieszna, tylko treściwa, pełna i niepodzielna. Jak się tuli, to całym sobą. Jak mruczy, to jakby mu za to płacili, ogłuchnąć można. Łapki zarzuca na szyję i gada, mruczy, gada. Ponawyprzytula się, wykokosi i już pędzi dalej, bo to bardzo zajęty kot

Śpi też całym swoim jestestwem, każdą komóreczką. Można z nim wtedy zrobić wszystko i nawet nie drgnie. Co najwyżej przytuli się przez sen

Duszek jest bardzo samotny w stadzie. To bardzo, bardzo smutny kot.

Z żadnym się nie zaprzyjaźnił. Nie wywołuje już takich emocji, ale jeszcze... Nawet Maniek (który przygarnął Kardamona) z Kastorem, którzy tak ciepło przyjęli Bodzia i pomogli mu wejść w stado są do niego nastawieni najpierw wrogo, a teraz po prostu nieprzychylnie. Od kastracji co prawda nie minął jeszcze tydzień i na efekty trzeba pewnie jeszcze poczekać, ale strasznie mi żal chłopaka.
Poza tym ktoś permanentnie zasikuje mi mieszkanie. Nic nie jest bezpieczne.
Podejrzewamy którąś dziewczynkę, zestresowaną po ostatnich walkach, albo jest to protest przeciwko przepełnieniu.