Kicia się zadomowiła. Łazikuje po mieszkaniu z naszymi futerkami i jest bardzo przyjacielska, widać, że żyła w większej grupie

Je bardzo ładnie, kupalki ok. Właśnie demonstruje umiejętność picia z fontanny dla kotów
Ma zdjęte szwy, wyczyszczone przez weta porządnie uszka, została ponownie odrobaczona verminthem (?), dostała też antybiotyk o przedłużonym działaniu, bo miała jeszcze lekki katarek (to decyzja weta).
Kiciucha nadal bardzo się ślini jak się cieszy. Wet zaglądał w pyszczek, ale nic niepokojącego tam nie widział. Ja zauważyłam wcześniej czarne plami na dolnej wardze kici, ale wet mówi, że wszystko ok, więc przestaję się schizować.
Maleńka bardzo lubi zabawę, szczególnie upodobała sobie piłeczkę we włóczce - szaleje z nią jak dzika. Lubi też potergać legowiska i się w nie zawinąć.
Kicia jest bardzo grzeczna. Nigdzie nie wchodzi nieproszona. Mam wrażenie, jakby o wszystko pytała - siedzi i patrzy na mnie, a jak ją pogłaszcze to dopiero gdzieś wchodzi lub coś robi. Na początku było tak nawet z jedzeniem

Teraz już bardziej wyluzowała, ale zdarza jej się jeszcze o coś "zapytać".
Na początku mimo otwartego pokoju nie chciala wychodzić na mieszkanie. Dopiero jak kilka razy ją zawołałam i posiedzialam z nią w przedpokoju porządnie targając futerko stwierdziła, że chyba można. Nie chcę jej do niczego zmuszać, ale wczoraj nie wytrzymałam

posadziłam ją na łóżku w sypialni i rozmruczałam

Marcelinka już na pewno wie, że tam można wchodzić.
Zdjęć jeszcze nie ma, bo zawsze zapomnę wziąć aparat od rodziców, dziś też zapomniałam
Mąż jest nią zachwycony, ale śmieje się, że jeszcze takiego kociego śliniaka nie mieliśmy.