Niki jest dzielna

Trafiłyśmy w dobre ręce. Wet, u kt. dziś byłyśmy ma całkiem inne podejście do zwierząt - mniej stresujące. Niki to wyczuła

Zamiast na siłę wyciągać z transportera, kusił ją łakociami - nie dała się przekupić

więc rozłożył transporter i mówiąc łagodnym głosem wziął na ręce - nie wyrywała się

obejrzał brzusio, ząbki - też się nie wyrywała. Głaskałam ją, uspokoiła się jeszcze bardziej, on zmierzył temp. (38'C - trochę mało?), osłuchał słuchawkami - płuca ok, ale rzęzi (nie mówił gdzie). Dostała 3 zastrzyki: antybiotyk, odpowiednik Flegaminy i coś jeszcze - nie pamiętam z wrażenia

jutro zapytam. Wybraliśmy zastrzyki zamiast tabletek. Jutro następna dawka.
Niesamowite jest to, że Nikusia nie ma żalu do mnie za te wszystkie nieprzyjemności, bo nadal daje się głaskać, łasi się i mruczy (!)

Fakt nie rzuca mi się w ramiona

ale coraz bardziej chęć bliskości jest silniejsza od lęku

Ona jest cudowna, zauroczyła mnie zupełnie

(co widać, bo mogłaby pisać o niej i pisać - chyba trzeba pomyśleć no nowym wątku dla niej

).
...tylko te siuśki i kupki (dziś kupka na kocu na kanapie!!!) poza kuwetą

Teraz siedzi zamknięta w łazience (zalecenie weta, bo tam ciepło i wilgotno - wydzielina ma się odrywać), z różnymi akcesoriami, aby nie było jej nudno, no i z kuwetą sam na sam

może załapie, że tu by było lepiej... Kąt w pokoju zabezpieczony folią aluminiową i skórkami cytrynowymi, odstraszacz w atomizerze nie pomógł - może za słaby.