Okropnie mnie tu dlugo nie bylo i teraz mam karygodne zaleglosci i wczytaniu i w pisaniu, a jak na zlosc akurat na opisanie czeka mnostwo spraw.
Zaczne od tego, od czego cala skomplikowana i dluga historia sie rozpoczela a mianowicie co mi sie w Dorianie nie podobalo.
Najbardziej to ze on jak na mlodego kota ma bardzo zla kondycje, wystarczy chwilke sie z nim pobawic patyczkiem i zaraz trzeba robic przerwe bo Dorian juz zipie z jezyczkiem wywalonym na zewnatrz, w stresie chrapie i swiszczy a czasami ma rowniez ataki kaszlu.
Dosc dlugo sie zbieralam, ale w koncu zabralam sie z Jenny, do p. Uli Szewczyk. Dorian oczywiscie wzbudzal fascynacje, bo jak zwykle byl bezstresowy, najpierw drzemal na moich kolankach, potem chcial zwiedzac ale mu nie pozwolilam, to poszedl na poleczke na ktorej leza czasopisma, sklebuszkowal sie i mruczal

.
Na stole w gabinecie to samo, najpierw chcial wszystko wachac a potem sie przytulac z paniami lekarkami
Pani Ula osluchala, obejrzala i dala skierowanie do dr. Niziolka na ekg serca i rtg klatki piersiowej.
Pojechalismy, Dorian ekg w zasadzie nie zauwazyl, zdenerwowal sie za to na rtg bo chcial najpierw obwachac stol a pan doktor od razu go chcial rozplaszczac, a on sie nie bedzie rozplaszczal na stole ktorego nie zna

Za kare za rozplaszcanie na sile obryzgal nas tym nieprawdopodobnie smierdzacym czyms z gruczolow
oczekiwaniu na wywolania zdjecia Dorian juz nagle spokojny zdrzemnal sie
Oba badania nic nie wykazaly, dostalismy skierowanie na pobranie krwi pod katem alergii. Pojechalam z Dorianem w srode, ktory zniosl pobranie ze stoickim spokojem, jakos mu nie przyszlo do glowy, zeby sie bronic, probowal moze zabrac lapke raz i drugi ale tak jakos jakos bez przekonania, pomysl ze sporo mozna osiagnac gryzac i drapiac jakos mu nigdy nie zaswital w glowie
W czwartek mialy byc wyniki, ale nie zdazylam pojechac, pojechalam wczoraj i od razu dostalam straszny ochrzan, ze mnie nie bylo bo wyniki sa bardzo zle, kot powinien natychmiast jechac na kroplowke bo poziom glukozy ma tak niski ze grozi mu spiaczka. Przerazilam sie okrutnie, biegiem wrocilam do domu, zadzwonilam na Woloska czy jest jeszcze otwarte i o 21 jeszcze jechalam z Dorianem na kroplowke (co nie jest takie proste autobusem, z kotem ktory nie znosi koszyczka i musi byc wozony pod kurtka, bo wtedy sie wtula i czuje sie w miare bezpiecznie, oczywiscie znow wygladalam jak glupek bo jak kot wystawial glowe, to jeszcze bylo widac dlaczego ja tak dziwnie sie prezentuje, ale jak ja chowal to wygladalam jak ktos z ogromna nieksztaltna ciaza, albo ogromnym garbem usytuowanym na biuscie

)
Piod kroplowka kocina ze sto razy uslyszal ze jest aniolkiem i szkoda ze nie wszystkie koty sa takie, bo Dorian znow lezal spokojnie
Ja gorzej te kroplowke znosilam od niego, bo nie znosze widoku igiel zanurzajacych sie pod skore
Musialam sie pilnowac zeby nie zemdlec pokazowo, a mialam straszna ochote bo przyszedl taki piekny pan doktor, ze kazdy by chcial byc przez niego uratowany
Powaznie, byl bosssski
Wracajac do Doriana... umowiona jestem na wizyte we wtorek rano na sprawdzenie poziomu glukozy i jesli bedzie za niski to wieczorem zostanie mu podana dozylnie bo w srode jedziemy na kastracje
Z tego strachu az zeskanowalam te wyniki zeby wam pokazac, moze mi ktos powie cos madrego, skad to sie bierze. Oprocz niskiego poziomu glukozy Dorian ma jeszcze rozpaczliwie niska odpornosc...
http://upload.miau.pl/6309.pdf
Biedne zwierzatko i biedna ja
