Z kociakiem... nic się nie stało. Po prostu jest, mały, czarny i śliczny

Wkurzyło mnie tylko to, że to jest już czwarte pokolenie czarnych piwnicznych mruczków pod samym nosem weterynarza. A można było ciachać, jak była tylko Czarna i jej córka Kuleczka, jedyna z miotu, ale nie miałam kasy na sterylkę Kulki ani DT, a weta nie obchodziło to wcale, bo "niech się pani nie przejmuje, to tylko kot z piwnicy, one sobie tu mieszkają i ktoś je dokarmia". Na wiosnę któraś urodziła, a ten dzisiejszy kociak był o wiele mniejszy od tamtej młodzieży, z czego wnioskuję, że to inny, jesienny miot. Dlatego chciałam w końcu pokombinować cos z tymi miejskimi sterylkami...