To chyba pierwszy biały kot, który mi się podoba. Do tego wygląda jak połaczenie brytyjczyka z syjamem ( wiem, że to niemożliwe, to znaczy możliwe, tylko nic by z tego nie wyszło

)-ma okragły pyszczek, gęste, krótkie jedwabiste białe ( tak, to wyjątkowo brytyjskie

) futerko i jest zwarty w budowie. Do tego ma czekoladowy ogon, czekoladową plamke na uszku i oczku , beżowe plamki na karku i grzbiecie i zielonkawe oczy, które przy lampie błyskowej zachowuja się jak niebieskie. Do tego mięciutkie , różowe poduszeczki i na szyi ślad po obroży, za która przywiązano go sznurkiem do drzewa. Pewnie trzeba było wyjechać na święta;mam nadzieję, że będą udane

Kota ktos znalazł, odwiązał i poszedł sobie. ale kot nie dawał za wygraną-pchał się ludziom do aut, do domów i w końcu trafił na wrażliwego człowiek, który opóźnił o dzień wyjazd na Święta, żeby zapewnić mu schronienie chocby na kilka dni.
To młody , kastrowany kocur. Mruczący, czysty, pchający się na kolana ( gdzie kładzie sie i zasypia) bezstresowy. Nie jest u mnie , tylko u sąsiadki, co i tak niewiele zmienia-mam 4 dni na wymyślenie CZEGOŚ. Zastanawiam się, czym podpadł, że spotkał go tako los; pewnie tym , że BYŁ.





