Coco w domu od razu nabiera woli życia - podobno to nie ten sam kot. Chodzi, gada, przytula się - mimo choroby.
Tak bardzo bym chciała żeby ona znalazła dom...
Zaraz jadę na sterylizację z Przylepką i z Szaraczkami - o ile uda mi się je włożyć do transporterków.
Rzepkę wczoraj odebrałam z lecznicy, teraz kicia dochodzi do siebie po sterylizacji. Niestety ona być moze "straci" jedno oko - przestanie na nie widzieć

Naczynia krwionośne w tym oku nagle zaczęły się rozrastać, pokrywając gałkę oczną szczelną siateczką. Póki co gałak jest tylko lekko zmętniała, a naczynia rozrastają się "z tyłu", ale wet sugerował, że te zmiany będą postępować. Podobno są jakieś aparaty okulistyczne, za pomocą których można byłoby wypalić z oku te naczynka (czy coś w tym rodzaju), ale w naszej okolicy nie ma lecznicy, która posiadałaby taki specjalistyczny sprzęt.
Pocieszające jest jedynie to, że jej to nie boli. Straszną odmianę kataru przyniosły nam te zabrzańskie koty.
Na szczęście wychodzimy już powoli z tego, tfu tfu - koty, które zachorowały, czują się coraz lepiej (oczywiście cały czas są na lekach)