Malaga z FeLV+ i nowotworem u Modjeski- odeszła...

To już zaczynam trzymać kciuki :ok:

Modjeska pisze::D Rozmawiałam z lecznicą. Jutro będzie załatwione dwa w jednym i zatoki i sterylka. Kamień spadł mi z serca.

Oby wszystko poszło dobrze i bez komplikacji :ok:

Spanikowałam, Malaga nie była w ciąży. Wszystko przebiegło dobrze. Została wysterylizowana. Zatoki udało się wypłukać, niestety śluzówka jest w bardzo złym stanie. Będziemy teraz ja leczyć. Dziś duży pognał na Białobrzeską a ja stoję przy garach.

:s4:

Wszystkim sympatykom Malagi życzę wszystkiego najnajnaj a przede wszystkim zdrowych kotów i wspaniałych domków w wystarczającej ilości.

Życzę zdrowych i pogodnych Świąt.

Cieszę się, że wszystko dobrze z Malagusią.

Doszła już Malagusia do siebie?

Malaga jest w dobrej formie.

troche krwi jej jeszcze z noska sie pokazuje ale już nie dużo. Zanim wszystko sie zagoi to oczywiście troche potrwa bo ma u nasady nosa dziurkę wydłubaną w kości. Mam jednak nadzieję, że teraz będzie lepiej. Poza tym Malaga mieszka w pokoju z nowym kolegą :oops:

Kolegę wczoraj zabraliśmy z lecznicy żeby mieć w domu 13 kotów :wink:

Ola, napisz coś więcej o koledze

Cieszę się, że Malaga lepiej

Niestety Malaga jakoś tak nieładnie zaczęła pokasływać. Nie wiem czy nie pojedziemy żeby ja ktoś osłuchał.

Kolega jest czarno-biały. Na karcie i rentgenie nie ma imienia tylko nazwisko osoby, która go przyniosła do lecznicy, tak mi sie wydaje. Aktualnie wygląda okropnie. Jest bardzo chudy, brudny pomimo tego, że został wykapany i ma obciete dredy. Poza tym ma złamaną tylną łapkę więc w zasadzie kica na trzech. Gdyby nie dodatni test białaczkowy trafiłby do "Kociego Świata" Kasi Strzeleckiej a tak trafił do Zalesia. "Koci Świat zobowiązał sie jednak do pokrywania kosztów leczenia za co, nie ukrywam jestem bardzo wdzięczna.
Kot jest po dwóch poważnych urazach, miał już raz złamana łapkę i miednicę. Miednica tak sie fatalnie zrosła, że kiciuś ma problemy z wypróżnieniem. Mamy podawać co drugi dzień parafinę i pilnować kuwety. Tu jednak widzą powazny problem bo nie jest to trudne przy dwóch kotach zamkniętych w pokoju, ale jak je w końcu wypuszczę na wolność to szanse na dopilnowanie kiciusia w kuwecie będą bardzo marne, nie wspominając juz o kontrolowaniu zawartości 10 kuwet. Mam cichą nadzieję, że zanim go wypuszczę zdołam opracować takie procedury i diety, że obędzie sie potem bez kontroli wypróżniania.

Co z Malagusią?

A jak nowy?

Modjesko, z czasem można się nauczyć z samej obserwacji kota stwierdzić, czy kupa nie zalega. Nie potrzeba do tego badania kuwety.

Dużo zdrówka z Nowym Rokiem zyczę.

Życzę wszystkim, którzy zaglądają do Malagi wielu szczęśliwych w chwil w Nowym Roku :piwa:

Malag kończy Zinat ale katar wrócił i chyba należy przestać się łudzić, że mamy szansę się go pozbyć. Rana na nosku zasklepia się powoli. Dzięki towarzystwu Trzynastego Malaga chyba nie czuje się taka samotna i opuszczona. Szczerze mówiąc nie ma ochoty wypuszczać jej na ten wściekły mróz.
Trzynasty trochę przytył. Nie jest jeszcze tłusty ale przynajmniej mu już tak nie sterczą wszystkie kości i futerko zaczyna powoli przypominać kocie. Powinnam go chyba nazwać Wymiatacz bo pochłania jedzenie z prędkością światła i ciągle patrzy w oczekiwaniu kolejnego napełnienia miseczki. Jeszcze biedny kiciuś nie załapał, że już nie będzie głodował. Łapka się zrasta bo coraz częściej się na niej opiera. Jeszcze trochę i trzeba będzie pomyśleć o pokazaniu Trzynastemu reszty domowników. Ciekawa jestem jak zareaguje na psy.

Mam nadzieję, że wszystko dobrze z Malagusią?

Dziura na nosku się już zagoiła, niestety katar wrócił i chyba nie mamy szansy żeby się go pozbyć. Malaga biega po domu i na szczęście nie wykazuje chęci do uprawiania zewnętrznych eskapad. Nosi ją za to i sama nie wie o co pazur zaczepić. Powinnam zorganizować dla niej jakiś "domowy małpi gaj" skoro ten zewnętrzny jest pod grubą warstwą śniegu.
Trzynastego kota nazwałam Fredek. Jest ewidentnie domowym miziakiem. Nikogo nie zaczepia, psy toleruje. Najbardziej interesują go oczywiście miski ale już odjadł. trochę utył i nie rzuca się tak na jedzenie jak na początku. Na noc zamykam oboje w pokoju żeby nie mieć w łóżku kolejnych dwóch kotów ale w dzień apartament maja otwarty i balują gdzie im się zamarzy.

Powiem Ci szczerze, że ja to się cieszę, jak moje białaczkowe kicie szaleją

nienawidzę sytuacji gdzie kot nie chce jeść czy leży na posłanku cały dzień, bo zaraz wpadam w panikę czy aby nic się z nimi nie dzieje.

Zdrówka dla koteczków życzę. :ok:

Zdjęcia to kiedyś będą może? :oops:

Malaga z FeLV+ i nowotworem u Modjeski- odeszła...

Kto przegląda forum