Gdy Blusia do mnie trafiłą rok temu to na lewej łapce z boku miaął taką małą narośl wielkości średniego ziarna pieprzu. Doktor to oglądał i mówił, że to nic takiego ale to zaczęło rosnąć i nim to zauważyłam w gąszczu futra Blu to narośl zrobiła sie wielka jak ziarno sporej fasoli! trzeba było natychmiast operować. Przy okazji kanaliki w nosku sie przepchało. Blu cały czas nosi tubę na główce ale jakoś sie już przyzwyczaiła. Najgorzej z piciem i jedzeniem ale jakoś daje radę. Doktor powiedział, że jak żyje takiego zachowania kociego jeszcze nie widział! Blu skakała mu do nóg jak pies i go gryzła, biła łapami i drapała. Wszyscy weci byli w strachu. Nawet jak juz ostatecznie Blu dostała kociego głupiego jasia to i tak się nie poddawała bardzo długo. A niby serduszko leczone

Ja jestem wiecznie wydrapana do krwi, całe ręce w bliznach ale co tam- Blu przeciez musi byc czesana i mocno kochana

A Salunia całkiem dobrze. Nadal jest baaardzo zazdrosna o Blu ale to się chyba już nie zmieni
