Nie wiem Kochani co Wam napisać... ale nie po to tu jesteśmy, żeby coś ukrywać, tylko pisać dokładnie jak jest. Może razem coś nam przyjdzie do głowy...

Wizyta kontrolna nie przyniosła ulgi, a raczej zatroskanie. Pan doktor - zaiste zauważył poprawę, o tyle, że Mały nauczył się chodzić na chorej łapce. Ale to nie była poprawa, jakiej się widać spodziewał...
Sprawa ma się tak, że chwilowo czekamy na rozwój sytuacji, a potem będzie trzeba podjąć jakieś decyzje. Jakiekolwiek one jednak nie będą - będą miały zły wpływ na układ ruchowy Cynamonka.
Mały podgryza sobie łapkę. Co - niestety - jest pewnie tak zwaną samoamputacją... Jeśli nie przejdzie - może wrócić temat amputacji. Co byłoby o tyle tragiczne, że druga łapka też nie jest do końca sprawna. Nie potrafi się z niej wybijać, więc - o ile całkiem sprawne koty radzą sobie doskonale i na 3 łapach - to u niego byłby problem. Choć on głównie używa 2 przednich. Na tylnych biega i potrafi to robić, ale głównie podciąga się na przednich.
Więc trzeba walczyć, aby mu łapeczkę podtrzymać. Jak walczymy do tej pory.
Cztery łapki też będą miały wpływ na kręgosłup - Cymek chodzi z esowato wygiętym grzbietem i z czasem wszystko mu się pościera. Dr Bissenik polecił jedynie tabletki, które mogą opóźnić zwyrodnieniowe zmiany...
Żadne wyjście nie będzie do końca idealne. Dalsza rehabilitacja i inne zabiegi - mogą, ale nie muszą cokolwiek pomóc. Pan doktor przyznał, że późno trochę na cokolwiek. Wszystko się już źle pozrastało. Wykluczył też przyczynę z kręgosłupa. Rudasek nie ma czucia po wewnętrznej stronie łapinki... Diagnoza była taka, że musimy poczekać czy Mały przestanie się gryźć...
Pilnujemy go, jak tylko widzimy, ale jak będzie gryzł to i tak to będzie robił, chociażby w nocy.
Cymek został też dziś zaszczepiony. Tu - może wywołamy zdziwienie niektórych - też na białaczkę, mimo braku wcześniejszych testów. Pozostawiam Xandrze wyjaśnienie, zapisała sobie nazwisko doktora, który był przodownikiem tej idei. Wyjaśnij Kochana

Okazało się zresztą, że Mały już miał pierwszą dawkę na białaczkę - co było wynikiem pewnie wcześniejszego nieporozumienia... Zdecydowałam więc podać mu i drugą...
Nic już więcej dziś nie napiszę... Idę obejrzeć jakąś "dobranockę", bo do myślenia nie jestem już zdolna. Cynamonek śpi teraz na moich kolanach. Szczepienie uczyniło go strasznie sennym. Nawet wolał patrzeć się na zabawy Malwinki niż sam skakać. Potem zażyczył sobie "na kolanka" i tak śpi... Przeniosę go ze sobą na inny fotel..
Dobranoc Wszystkim!