marlena ale pani z kartuz nic nie wspominała że chce kota z chorym okiem lub bez oka. po drugie ona chce super zdrowego kota, bo ma małe dziecko roczne. po trzecie do pani z kartuz wysyłałam cały czas debilne maile, totalnie mylące- wstyd mi bardzo....jak to się mówi - jak kucharek 6 tam nie ma co jeść.....totalna dezinformacja
no wiec krótkie sprawozdanie z maili i rozmów z panią z kartuz:
najpierw ją namówiłam na cudną, miziastą kotkę od zalewskich biało-czarną, potem poprosiłam żeby zabrała 2 koty- dołożyłam jej gratis buraska. potem okazało się że kotka zdrowa- to chory z grzybem a w dodatku kocur. tan drugi też chory. no to chyba normalne, że kobieta nie chciała ich już, ja jej też bym ich nie dała.
no to żeby jakikolwiek kot skorzystał z adopcji spytałam się panią jaki inny kot by ją interesował- chciała kotkę od pani ani z suchanina. więc podałam tel pani z kartuz osobie pośredniczącej w adopcji. jak się okazało nikt już więcej się z panią nie skontaktował w sprawie, że kotka już jest wyadoptowana- kobieta została totalnie olana. jakoś mnie wzięło na przeczucie- dzwonię do niej i pytam się, czy w związku z tym że ona już wie że kotka z suchanina jest już w nowym domku- czy ma jakiegoś już kota na oku, czy dalej jej szukać?????? a ona- ze nikt się z nią nie kontaktował, ze ona nic nie wie, że czeka na kotkę z suchanina.
no to ja jej dalej wmawiam, ze przecież ja dostałam informację że ona już wie, że kotka nie jest do adopcji........
ech w końcu zrozumiałam po jej zapewnieniach, ze ona naprawdę nie wie, ze kotka już ma nowy dom.
no to dzwonię do agi i kingi i nie ustalamy w końcu żadnego kota ze stoczni, bo takiego nie ma którego można by jej dać.
ale kobieta prosi o kota do wigilii- bardzo jej zależy.
no to ja jej wysyłam zdjęcia narcyza mojej siostry i kotki ze stadniny która jest u alicji po sterylce i umówiłyśmy się na środę na 18.00- pokazać jej te koty..............
ale cóż nie koniec robienia z siebie debila!!!!!!!
ja jej delikatnie mówię jak zabezpieczyć ogród i pytam się, czy skoro kot ma być wolnowychodzący- to czy ona nie mieszka przy głównej ulicy- a ona na to- skąd ja mam taką informację???????? no to mówię, ze wiem to że kot będzie chodził wolno od mojej koleżanki z PKDT, a ona w śmiech- BO TO ZNOWU NIE PRAWDA. kobieta mieszka na pierwszym piętrze, i ma taras. koty zawsze trzymała w domu i nigdzie nie wypuszczała ich........
sorki marlenka, ale ja już w pośrednictwo adopcyjne nie odważą się zabawić

zbyt dużo wstydu mnie to kosztowało, czasu i pieniędzy wydanych na telefon, oraz nerwów. po prostu jak mam wyadoptować jakiegoś kota to muszę mieć o nim pełne i rzetelna informacje oraz pewność, ze ten kot do danej osoby trafi- ja naprawdę nie lubię robić z siebie idiotki, a jeszcze wstyd mi było bo pisałam z kobietą tytułując się że jestem założycielem PKDT. to sobie ona dopiero myśli, że jak taki cymbał zakładał PKDT to szkoda słów........