szept pisze:Sprawa z chorą kotką wygląda tak:
ma bardzo, ale to bardzo ciężkie powikłania po kocik katarze. Ma prawie niewidome jedno oczko, ale to najmniejszy problem. Gorzej, że ma przewlekłe zapalenie płuc. Już drugi tydzień na antybiotykach i poprawy nie widać. Nie gorączkuje (bo stan jest przewlekły, a nie ostry, co byłoby lepsze...), ale ma straszne problemy z oddychaniem (oddychanie policzkowe, to już naprawdę bardzo źle). Ropny wysięk z nosa, masakra w tych oczkach, rzęzi przy każdym wdechu i wydechu. Czasami zatyka się tak bardzo, że odgłosy budzą mnie w nocy. Codziennie wyciągam jej w noska całe wielkie ciągnące się gluty.
W kwestii leczenia:
Kotka jest na antybiotyku (plus osłonowe).
Codziennie naświetlania podczerwienią płuc i inhalacje z rumianku i prawoślazu (robię sama, bo do lecznicy, która ma profesjonalny sprzęt, jest strasznie daleko, a zima potworna).
Do tego dostaje scanomune i środek na rozszerzenie oskrzeli.
Oczka zakraplane 2x dziennie.
To już chyba wszystko..
Do tej pory wydałam na jej leczenie ok. 60 zł, ale będzie więcej: sesja naświetlania 7 zł codziennie, nie wiem czy i ile jeszcze będzie normalnych wizyt, z lekami przeciwzapalnymi czy czymtakolwiek. Do tego jedna piguła na oskrzela 6 zł (też codziennie, nie wiem jak długo). O ziołach nie wspominajmy, to gratis ode mnie podchoinkowy

Ogólnie kotka czuje się dobrze, rozrabia, ma apetyt, biega jak szalona. Ale jej oddychanie mnie strasznie martwi, no i dodatkowo taki przewlekły stan zamyka mi skutecznie podwoje na niewiadomo jak długo.
Ponieważ mam na utrzymaniu kilka innych kotów, w tym jednego przewlekle chorego (nerki), mam nadzieję, że znajdą się środki na pokrycie kosztów jej leczenia. No i jeśli jakiś inny kot zachoruje, to już będzie masakra i sajgon... Odpukać...
Pozdrawiam