» Wto gru 22, 2009 17:52
Re: Matylda [*]
Córeczko Kochana, zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Pierwsze, od wielu lat, bez Ciebie. W pierwszy dzień Świąt minie równo miesiąc od kiedy nas zostawiłaś. I od tego, niecałego jeszcze, miesiąca, ja próbuję się z Tobą pożegnać. I nie umiem. Nie wiem co zrobić by dotarło do mnie, że Ciebie już nie ma i nigdy nie będzie. Jak przekonać o tym moją głowę? Jak przejść przez żałobę, smutek i jak z czasem pogodzić się z Twoją stratą, skoro wciąż nie dociera do mnie ta koszmarna prawda?? Ja chyba nawet nie opłakałam Cię tak naprawdę. Bo ja wciąż nie umiem uwierzyć.
Matyldziu, pamiętam wciąż jak zobaczyłam Cię pierwszy raz. Jak siedząc w piwnicy przytuliska zobaczyłam burego, chudego kotka, który na zupełnie sztywnych łapkach próbował zrobić choć krok bez wywrócenia się. Starałaś się przy tym zachować całą kocią godność i dumę. Popatrzyłaś mi w oczy a ja obiecałam Ci, że zrobię wszystko i zabiorę Cię z tego miejsca. I choć trwało to kilka miesięcy w końcu zamieszkałaś z nami. To były wspaniałe lata. Udało nam się podleczyć Cię na tyle, że dużo lepiej Ci się chodziło, byłaś silniejsza i bardziej sprawna. Cały ten czas przeplatany był szczęściem i troską o Twoje zdrowie, nie wiedziałam jeszcze, że też o Twoje życie. Nic nie zapowiadało takiej tragedii, wszystkie mądre głowy do których jeździliśmy z Tobą twierdziły, że ten stan jest stanem stałym, że nie będzie lepiej ale nie będzie też gorzej, że na takie "choroby" się nie umiera... I być może tak by było, gdybym nie przywiozła do domu kota tymczasowego. Nie wiem, i już nigdy wiedzieć nie będę, czy to pojawienie się Gabrysi wywołało pierwszy atak padaczki, padaczki, która po roku Cię zabiła. Ale jakby nie było, nie wybaczę sobie tego nigdy. Rok jeżdżenia po kolejnych mądrych głowach, później leczenie i Twoja śmierć. Mimo regularnych badań, mimo dmuchania i chuchania na Ciebie, odeszłaś. Już zawsze będę pamiętać Twoje wątłe ciałko. Tak umęczone chorobą, brudne... Nie dane mi było być z Tobą do końca, nie dano mi podjąć TEJ decyzji, nie dano Ci żyć dalej.
Żegnaj Córeczko, już nigdy, nic nie będzie takie jak przedtem...
