między godziną 4 a 5 maluszek troszkę się ożywił ,dałam mu animondy ,polizał troszkę ,skubnął parę razy ,poryczałam się z radości ,ale nie wiem czy to poprawa czy steryd zadziałał
jest taki chudzienki ,taka kupka nieszczęścia z niego
ciągle się dogrzewa ,ciągle tem. za niska .
wczoraj rozmawiałyśmy o eutanazji ,ale ja uważam ze na to zawsze jest czas,a Maciuś musi żyć,nie może mi tego zrobić ,za dużo już odejść w moim zakichanym życiu
reszta zakichańców w miarę ok.
wczoraj w pracy dostałam paczkę świąteczną ,skromniutka oj skromniutka ale flaszka czyli wino musujące rosyjskie jest
pierwsza moja świąteczna paczka ,z mojej pracy ,mojej ...g... bo g... ale praca.
poszłam do niej pare dni po śmierci Grześka ,myślę że po części uratowała mi życie i to że nie postradałam zmysłów do końca..
26 maja zaczęłam robić to czego nigdy nie lubiłam i najczęściej się wyręczałam Grzegorzem
ot a życie kołem się toczy .
Bartek prosi o choinkę ,nie wiem czy dam rade ją kupić ,po prostu nie wiem...
mała zołza śpi .
mam ostatnią zupkę chińska z makaronem ryżowym,pycha ...
a jak się robi ten sos czosnkowy?
jestem zmęczona tym całym napięciem ,stresem ...
i muszę sobie sprawić wózek ,co bym mogła transporter wozić a nie nosić ,normalnie nie mam siły ,litry wody ważą...
Nigdy nie nosiłam sama ,zawsze z Grzegorzem
i po śmierci rodziców on robił rybkę w galarecie ...
dobra ,już przestaje marudzić.
buziaki kochani i trzymajcie mocne kciuki za Maciusia ,on musi żyć.