Pixia co temu biedakowi jest ? Wygolony w tylu miejscach... prawie jak moja Pukunia...
Ja w sobotę do 16 - jak zwykle - w robocie jestem, ale wieczorem bardzo chętnie pokleiłabym budki.
Dziękuje dziewczyny za piękne wiersze - tak czy owak chodzę i ryczę przy tych tekstach też ale mimo wszystko umiem tez docenić ich piękno
Tak pusto teraz w domu - tyle rzeczy dotąd do zrobienia - odruchowo, bez udziału świadomosci - odpadło to troche tak jakby mieć w domu osobę obłożnie chorą przy której było tyle do zrobienia a później nagle nie. Odruchowo po zwleczeniu się z lóżka lecę do lodówki odmrozić kawałek mięsa dla Puki, po nasmarowaniu się kremem odruchowo myję ręce z tego kremu żeby Pukuni miesko nie śmierdziało jak jej będę tymi rękoma kroić... Wczoraj normalnie musiałam się zmusić do pokrojenia kiełbasy na desce i nożem Pukuni - ponieważ była bardzo wyczulona na zapachy przedmioty używane do przyrządzania jej mięska bły tylko i wyłącznie używane do jej mięska - żeby broń Boże nie przesiąkły wstrętną wonią...
Tyle rzeczy do zrobienia odpadlo - ale nie czuję ulgi, raczej ból.
Wyrzuciłam wczoraj od razu baterię Pukuniowych lekarstw, poprałam jej koce, poprzestawiałam w pokoju żeby zastawić to miejsce gdzie był jej kącik. Dzisiaj znalazłam jeszcze wiszącą na wieszaczku w kuchni reklamowkę ze strzykawkami i iglami - w łazience dalszą baterię jej medykamentow... (A propo - jesli ktoś potrzebuje mam jeszcze esentiale forte, encorton i biseptol.) Zdaje sie ze jeszcze długo będę znajdywała takie rzeczy - jak się tak teraz patrzy sporo tego w każdym kącie było...
Ale pudelko w którym ostatnio wciąż spała zostało. Nie mogę go wyrzucić. Pochowałam ją w plastikowym zamykanym pojemniku - wydało mi się lepsze niż karton.
Piri patrzyła wczoraj z okna jak grzebaliśmy Pukunię. Wiedziała że w pudełku jest Pukunia. Zastanawiam się na ile zdawała sobie sprawę z tego co się dzieje. Jak wzięłam ją na ręce i stanełam przy grobie Pukuni strasznie się wyrywała. Chyba nie myślała że i ją zakopię ?
Dobrze że śnieg spadł - trochę zamaskował ślady kopania. Z drugiej strony - taka ciepłolubna Pukunia w takim zimnie tam teraz leży... Nie no wiem że nie leży - jest całkiem gdzie indziej. Cały dzien zdawało mi sie że widzę ją gdzieś kątem oka...