jopop pisze:Jeśli chodzi o samopoczucie kotów, to mogę coś napisać o Zielonookiej, Szkieletce i Julitce. Tak, wiem, że one mają nowe imiona, ale nie nadążam

Zielonooka - umówiła się na weekend na kastrację

więc chyba dobrze się czuje

Szkieletka - głaszcząc ją już nie mam wrażenia, że jej rozedrę skórę jej własnymi wyrostkami z kręgosłupa

wyraźnie baba nabrała ciałka

a Julitka - zaróżowiła się. umówiła się na badanie krwi kolejne, jakoś w tym tygodniu. Różnica w porównaniu z dniem po zapaści jest porażająca. Krew jej znakomicie pomogła

Zielonooka - Trafka
Szkieletka - Słomka (ale jak będzie dalej tak pięknie jadła, to będzie Stogiem Słomy

. Na razie jednak może żreć ile chce, bo daleko jej do tego!)
Julitka - Julitka
Zielonooka Trafcia chciałaby być cały czas na rękach. Musi poczekać niestety do mojej emerytury, może wtedy będę mogła spełnić jej i swoje oczekiwania.. Spokojna, fajna kiciunia, bardzo miziasta. Czasem kłóci się z innymi kotami, ale to moment-prychnięcie-łapoczyn-zgoda.
Szkieletka-Słomka po odstawieniu leku, zaczęła kichać. Dostawiłam ponownie.

Poza kichaniem szaleje, zaczepia, bije się z innymi w zabawie, kocha być na rękach i wzięta natychmiast się uruchamia, łazi za człekiem cały czas w oczekiwaniu na michę mokrą i jego towarzystwo, jest urokliwa. Kocha koty. No i jest kocim gigantem: waży 1,50 kg
Julitka - jak wyżej Szkieletka-Słomka. Wariuje, każdy papierek czy myszka jest jej. Zaczepia starsze (oprócz Słomki wszystkie są starsze) przechodzące obok niej koty łapami i chce się bawić. Skutku na ogół nie ma, bo są zajęte i dążą w swoim upatrzonym kierunku

, ale ona zawiedziona nie jest. Patrzę na Julinię codziennie z drżeniem (mimo wszystko) i nieustającym zdziwieniem nad tym cudem życia. Liczę tygodnie od 27 listpada.. W piątek będzie trzeci, od kiedy był duży problem. Moje maleńkie serduszeczko

27 listopada ważyła 2,20 kg, w niedzielę 6 grudnia - 2,30
