Koty Amiki6 - Pracusie: Snejki[*], Misio[*] i Dyziaki [*][*]

Amika, nie miej mi za złe, ale jak znam koty, to raczej nie ufałabym zanadto w dar przekonywania :mrgreen:

Femka pisze:Amika, nie miej mi za złe, ale jak znam koty, to raczej nie ufałabym zanadto w dar przekonywania

Nooo, fakt ... tak się tylko rozmarzyłam :twisted:

Amika6 pisze:Snejki śpi jak zabity, może później do mnie przyjdzie to wymiętolę do Cioci Femki .

a
od cioci Andy, to co?? :twisted:

Snejkuś też zwieje w popłochu :ryk:

Anda pisze:
Amika6 pisze:Snejki śpi jak zabity, może później do mnie przyjdzie to wymiętolę do Cioci Femki .

a
od cioci Andy, to co??

A nowe zamówienie było :twisted:

, bo sobotnie przekazałam

Femka pisze:Snejkuś też zwieje w popłochu

Nie zwieje, on kocha być miętolony

złoty chłopak :1luvu:

Femka pisze:złoty chłopak

Raczej bursztynowy ... na brzuchu w szczególności

Pójdę z torbami przez te koty :evil:

, ale o tem potem ...
Najpierw zaległe relacje:

W sobotę Dymek jednak nie pospał w stróżówce. Tak miaukolił przy drzwiach, że p. Beatla go wypuściła. Pomaszerował pod drzwi biura i tam siedzial skulony. Na szczęście skorzystał z otwartych drzwi i noc spędził w wiatrołapie. Reszta towarzystwa niestety wzgardziła tym małym lokum (chociaż to zawsze cieplej niż na dworze).
Za to w poniedziałek, późnym wieczorkirm Pyśka bardzo przekonująco domagała się wpuszczenia do środka i noc spędziła w księgowości

. Kocurków nie było więc nie skorzystały z okazji

. Szkoda, że zamiast trzech dozorców nie mamy trzech takich Beatek.

Dymek z dnia na dzień przychodzi coraz wcześniej, chyba mróz wyręczył mnie w przemawianiu mu do rozumu.
W poniedziałek zjawił się dopiero tuż przed moim wyjściem, wczoraj pokazał się koło południa, a dzisiaj był już przed 9-tą. Niestety Snejki poszedł w ślady Pyśki i dzisiaj oboje próbowali pozbyć się intruza do miejscówek pod kaloryferami, więc Dymuś po śniadaniu zrejterował na dwór.
Na ich szczęście nie było mnie przy tym, ale jak tylko znalazłam bidusia w krzaczkach, to zrobiłam porządek z niegościnnymi kotuchami ... Pysia i Dymek grzali tyłki w księgowości, a Snejki u mnie. I tak pospali do wieczora (w międzyczasie, na wszelki wypadek było wymuszane wietrzenie futer)

Dzisiaj ma dyżur ten fajniejszy pan, więc kotuchy postanowiłam zostawić w piwnicy. Problem jak się tam pogodzą rozwiązał się sam. Pyśka w międzyczasie skorzystała z kuwety więc została w biurze, a Dymek trafił do piwnicy. Niestety Snejki nie wrócił z wieczornego spaceru i nie udało się go dowołać

,
Nie do końca zadowolona wróciłam do domu.

Na koniec o tym jak dzisiaj narozrabialiśmy :twisted:

W domu zdąrzyłam przebrać się w domowe ciuchy i dwoni telefon "pani Aniu, w biurze wyje alarm, ooo ... słyszy pani?" . Niestety słyszę, qurcze czyżbym przegapiła, że w piwnicy też są czujki

? Wzywam taksówkę, palto na grzbiet i na sygnale z powrotem do pracy zanim ochroniarze przyjadą.

Czujek w piwnicy jednak nie ma, ale zastałam otwarte drzwi,chociaż głowę bym dała, że zamykałam. Wygląda mi na to, że Dymek potrafi otwierać drzwi i wybrał się na spacer po biurze. Za karę noc spędzi w klatce w archiwum :twisted:

A ja teraz dumam nad jutrzejszym tłumaczeniem czemu alarm się włączył. Nie wiem jak to działa, ale właściciel i jeszcze jeden pracownik (akurat to ten donosiciel) automatycznie jest powiadamiany.

Amika6 pisze:A ja teraz dumam nad jutrzejszym tłumaczeniem czemu alarm się włączył. Nie wiem jak to działa, ale właściciel i jeszcze jeden pracownik (akurat to ten donosiciel) automatycznie jest powiadamiany.

Nie wiadomo czemu, wiatr, czy awaria, czy co?? :mrgreen:

No to nieźle :roll:

Ach, te kocurki :roll:

Jak na razie donosiciel mnie nie zaczepia

Wrazie pytań Pan Zbyszek miał mówić, że jak wychodziłam z pracy to coś mi się z kodami poplątało, no i w nerwach nie mogłam sobie szybko poradzić :mrgreen:

Snejki chyba ma gdzieś w miarę ciepłą kryjówkę (ulżyło mi bardzo, bo przez niego kiepsko dzisiaj spałam).
U nas dzisiaj było -12 st., a on przyszedł nawet nie zmarznięty (żadnych dreszczy takich jak miewa Dymek gdy odtaja), zjadł śniadanie i rozrabia jak gdyby nigdy nic.
On ma bzika na punkcie szmat. Ma swoją ulubioną pieluchę tetrową i zabiera ją ze sobą jak zmienia miejsce polegiwania. Śpi na niej, albo trenuje na niej język i zęby (liże i szarpie ją zębami ma przemian

)
I to chyba o tę szmatkę obraził się na Dymka, bo tamten właśnie na niej wybrał sobie miejscówkę. Snejki jest bardzo ugodowym kotem, zwykle ustępuje innym, ale pieluszka jest jego i już :twisted:

Ufff, to dobrze, że sytuacja w miarę spokojna.

A co do szmatek, to u nas jest podobnie z legowiskiem.
Pyza upatrzyła sobie jedno i potrafi tłuc wszystkie koty, które ośmielą się je zająć.
Kiedyś przegoniła Pysię, a innym razem siedziała u mnie na kolanach, a na legowisku położył się Pucuś. Po pewnym czasie poszedł się bawić, ale Pyza i tak spuściła łomot - i to później :roll:

Po prostu widziała Pucka na swoim miejscu i ta zniewaga wymagała interwencji :roll:

Izuś, Snejkiemu raczej nie chodzi o konkretne miejsce tylko o szmatkę, bo ona wędrująca jest i nie wolno na niej się kłaść innemu kotu.

A Pyśka najmniejsza z całej trójki potrafi towarzystwo wygryźć od misek.
Największa ciapa to Dymek, chociaż gabarytowo największy to wszystkim ustępuje z drogi.

Snejki

Taka szmatka to po prostu kocyk bezpieczeństwa

Niektóre dzieci takie maja i niektóre zwierzaki - to namiastka czegoś, co je uspakaja

Mój Piotrek nie zasnął bez kocyka z zimnym paskiem.
Michał musiał trzymać w łapce pieluszkę właśnie i nakładał ją sobie na głowę

Bosh, ja musze poszyć moim kociom jakieś osobiste posłanka, bo one spia na fotelach i kocykach parapetowych

Ciotki, Cioteczki i wszystkie koteczki

trzymajcie kciuki za Pysię.

Właśnie pojechała do jednej z naszych dziewczyn z księgowości. A teraz :ok:

oby ojciec ich obu nie wyrzucił i oby dogadała się jako tako z ich mini-psem, to będzie miała tam dobrze.

Mieli już kiedyś kotkę ode mnie. Niusia żyła u nich 9 lat, więc może uda im się przekonać ojca (jest 3 do 1 plus neutralny TŻ koleżanki).
Starszy pan nigdy nie zrobił krzywdy zwierzęciu, a dla Niuśki jeździł łowić świeże rybki, więc jest duża szansa, że się uda bo Pyśka jest bardzo do niej podobna.

Będzie kotem wychodzącym i najbardziej boję się by im nie nawiała w początkowym okresie, (ale 3 kotów nie mam gdzie upychać na noc i musiałam zaryzykować), a tam pełną miskę i ciepły kąt do spania zawsze będzie miała.
Jak już się zadomowi to ją wysterylizujemy.
Trzymajcie mocne kciuki (za mnie też bo czeka mnie ciężki okres niepewności)

Koty Amiki6 - Pracusie: Snejki[], Misio[] i Dyziaki [][]

Kto przegląda forum