Gabrynia nie interesuje się jedzeniem

. Jeszcze wczoraj trochę tak, dzisiaj wcale. Śpi w koszyczku i nie reaguje nawet na miseczkę pod noskiem. Strasznie się boję czy to nie nerki. Po południu dzwonię do naszego doktora. Będziemy się umawiać na jutro na pobranie krwi. To pewien problem, bo w pobliskiej lecznicy w tym tygodniu będzie dopiero w piątek, a w tej dalszej praktycznie w godzinach mojej pracy. Ale coś tam się uda umówić na pewno.
Tyle dobrego, że Gabi już nie siusia pod siebie jak przedwczoraj i wczoraj do południa, futerko jest suche.
Zaraz kupię jakiś apetyczny pasztecik, może ją skuszę. A jak nie, to zaczniemy karmienie strzykawką. Ale trudno będzie, Gabi bardzo trudno podać cokolwiek do pyszczka.