Duża von Focha mówi, że Gandalf jest bardzo zadowolony ze swojego domku. I domek z niego. Jego Mama i trzej czarni braciszkowie nadal u mnie, ale jutro jeden kociak jedzie do Domu. Nie wiadomo który - nowa Opiekunka (i któryś z kotków

) zdecydują o tym jutro.
Na razie w moim DT trwa Akcja Oswajanie. Syczącego (dotychczas) Rezydenta z kociakami i mamą Seleną. Rodzinka jest już u mnie 5 tygodni i przez cały ten czas izolowałam moje kocisko od Rodzinki, ponieważ kot i kocica strasznie na siebie syczały. Jakiś czas temu (chyba przed 3 tygodniami), przez moją nieuwagę doszło nawet do konfrontacji - rezydent Baltazar wszedł do korytarza, w którym była Rodzinka. Było strasznie - pierwszy (i oby ostatni) raz widziałam, jak kocica odpędza "intruza" od kociąt (biedny Baltazar, zupełnie nie wiedział, za co został napadnięty

) Od tej pory Rodzinka z Rezydentem obwąchiwały, obserwowały się (a kot i kocica też syczały) tylko przez dużą szczelinę pod drzwiami.
Piszę więc, jak wygląda Akcja Oswajanie i proszę doświadczonych Kociarzy o poradę, czy robię dobrze:
A więc:
Wczoraj drzwi dzielące pomieszczenia, w których przebywa Rezydent i Kocica z kociakami uchyliłam i zablokowałam tak, aby kociaki mogły przechodzić, a duże koty nie. Kociaki oczywiście natychmiast przeszły przez szczelinę. Rezydent natychmiast zareagował, ale nie syczał. Wydawał tylko coś w rodzaju miauko-śpiewu (to nie było warczenie), kiedy kociaki za bardzo się do niego zbliżały. Dzisiaj miauko-śpiewy nie są już tak głośne, wydaje sie, że kot pomrukuje tylko z przyzwyczajenia. Kociaki zupełnie się nim nie przejmują - wyjadają mu z miski, biegają po całym pomieszczeniu i wesoło się bawią. Zachowują się tak, jakby nie wiedziały, że powinny się Rezydenta bać. Rezydent je obserwuje, ale nie wydaje się zdenerwowany (nie jest zjeżony, nie ma uszu do tyłu, tylko koniec ogona chodzi mu na boki). Potrafi się myć albo leżeć brzuchem do góry, kiedy kociaki biegają 0,5 m od niego. Obsyczał tylko najbardziej śmiałego, Sarumana, kiedy ten próbował bawić się jego ogonem. Saruman jest zresztą b. zainteresowany "wujkiem" Baltazarem - wchodzi mu nawet na legowisko, kiedy Rezydent na nim leży. Kocica siedzi w drugim pomieszczeniu, nie odzywa się, tylko obserwuje. Też nie wydaje się zdenerwowana.
Strasznie się rozpisałam, ale chciałam zobrazować sytuację. Proszę bowiem o poradę, czy Akcja Oswajanie prowadzona jest poprawnie? Kiedy spróbować wypuścić kocicę? Chciałam zrobić tak, aby kociaki zamknąć w innym pomieszczeniu i doprowadzić do spotkania tylko Baltazara z Seleną, aby kotka nie czuła się w obowiązku bronić kociąt. Czy to dobry pomysł? Aha, zawsze kiedy jestem przy kotach, głaszczę Rezydenta, rozmawiam z nim itp. Kociaków wtedy nie głąszczę, aby pokazać mojemu kocisku, że nie musi być zazdrosny.