Dt ma koszmarne wyrzuty sumienia jak widzi kichającego Dyzia

Najpierw Emilka- dzis dostała kolejny zylexis. Mała spryciara wie jak złamać człowiekowi serce- dziś u pana doktora wspięła się na niego , popatrzyła w oczy i ...wlazła mu na ramię. Pan doktor szykował zastrzyk z Emilką na ramieniu

Tak sobie spacerowali po gabinecie:) Generalnie nie ma jakichś radykalnych zmian- nos co rano zasmarkany, oczka czasem łzawią, ale ..mamy parwie 20 dkg Emilki więcej

Kupy ok, apetyt super, brykanie - też bardzo ok. Wiec chyba jesli nie gorzej to w sumie lepiej.
Teraz Dyzio. Odwarstwiają sie strupki. Powoli złazi z ucha, pod spodem żywe ucho, czerwone, ukrwione. Wet mówi, że dobrze.Przycina odstającą czarną, martwą skorupę, żeby mały sobie nie zdarł przez przypadek za daleko. Wyglada niefajnie- jakby była kolejna ranka. Jak tak dalej pójdzie podobno ucha nie będzie trzeba ruszać, samo się zaleczy. Katar dalej bez zmian, nie ma temperatury, nos czysty, oczy własciwie też. Kicha lub charczy mu w nosku.
Wieczorem mały zdarł sobie strupek z ogonka. Strupek był juz taki popękany, ale i tak bardzo się boimy czy nie narobił sobie szkody. Pod spodem jest żywy ogonek i wygląda to trochę strasznie. Ale mam nadzieję, że skoro żywy to dobrze. Bo skóra taka sama jak na uchu. Czarny, zasuszony jest dosłownie milimetr, może dwa. Może obejdzie się bez amputacji?
Nadal codziennie jesteśmy u weta, więc jutro zobaczymy co powie. Oby- nic złego
