no i jesteśmy po badaniach. To co najważniejsze: FIV/FELV ujmeny!!!

. Kamień spadł mi z serca. Krew pobrana na morfologię, biochemię i sprawdzenie stosunku albumin do globulin (powie coś o fip), na te wyniki czekamy do jutrzejszego popołudnia/wieczoru

. Kitka się tak stresowała, że mruczała ze strachu, spięła się i krew nie chciała płynąć. Głaski pomogły się troszkę rozluźnić i uzbierać konieczną do badań ilość.
Temp. nie ma, za to 3 ogniska grzyba koło uszek

. Dziś dostała jakiś płyn do m-cowego stosowania co 2. dzień i 1. dawkę szczepionki antygrzybkowej. Z odrobaczeniem czekamy na wyniki krwi, żeby wiedzieć w jakim stanie są wątroba i nerki. Do tego widoczne są trzecie powieki i jedno oczko lekko ropiejące, no ale i tym się zajmiemy jak tylko będzie znany stan ogólny na podstawie jutrzejszych wyników.
Leczenie grzybka ma zająć ok. 1-1,5 m-ca. Tak naprawdę to pewnie teraz będzie wszystko zależało, czy te ogniska szubko "ugasimy" czy coś się rozprzestrzeni. Teoretycznie nie powinna w ogóle z łazienki wychobydzić, bo tam gdzie będzie - zostawia "zarazki". Jak jęknęłam, że tyle czasu w zamknięciu - to p. dr powiedziała, że po każdym spacerku podłogę domestosem przemyć

. Jakie są Wasze doświadczenia? Czy łatwo przenieść na zdrowego kota grzybka?