Przepraszam, że tak długo... Ech dzień pełen wrażeń

Odebrałam Dziką ok.1230 juz się budziła, bez komplikacji, ale chyba sama chciała szybko dojść do zdrowia, bo zasadzała się na wszystko na co można skoczyć. I zaczepiła się przednimi łapkami na taboret wysokości kolan, odczepiłam ją i gdy ją stawiałam na ziemi, przewróciła się i palnęła bokiem głowy o terakotę (ze swojej wysokości). Rozszerzyła się jej jedne, prawe oko - i nadal jest rozszerzone. Poleciałam z Blue i Damorkiem do weta (właśnie zakładali siatkę na balkon) co się stało

Wet nie stwierdził wylewu, ale i tak nic nie mógł zrobić, bo i tak dostała zastrzyki przeciwzapalne i przeciwobrzękowe. Jutro idziemy na 15 na zastrzyk i kontrolę oka. Ma lekkie wybrzuszenia, taki chyba guz, przy oku, no i cały czas źrenica jest rozszerzona

Ech. Nie wiem jak przetrwamy noc, ma założone szelki, bo cały czas chce gdzieś uciec. Co radzicie co mamy zrobić na noc

Rana się goi, boli ją, ale nie wiadomo czy bardziej nie jest wkurzona na nas za te szelki, warczy cały czas i syczy. Chodzi już dobrze, nie zatacza się, ale od czasu do czasu udaje poważnie chorą, żeby uśpić naszą czujność, bo właśnie się zasadza na coś.
