ewar pisze:I oby żaden nie trafił,bo to chyba taki domek..nie tego,no.
No właśnie obawiam się, że jakieś maleństwo niestety wcześniej czy później do nich trafi, bo są bardzo zdeterminowani, tylko, że od maleństwa chcą mieć.

Zresztą jak by się okazało jaki z niego rozrabiak to boję się, że i tak by go chcieli oddać.
Ale przynajmniej pan wet osłuchał małego przy okazji i nic już w oskrzelach mu nie gra

i od razu dostał na pchły, bo ostatnio jak TŻ był z nim to powiedział, że mamy w domu p.pchłom, a my mamy cestal na robale, a nie na pchły.

Więc mały siedzi w klatce na razie i jest baaaaardzo nie zadowolony
Rodzinka, szczególnie TŻta, już pewnie zaczęła gadać, bo wczoraj musieliśmy od siostry jego pożyczyć samochód, bo nasz jeszcze u mechanika, a TŻ nieopatrznie się pochwalił

, że jedziemy zawieźć nowego kota do domu bo ci ludzie byli z innego miasta. Teściu to mi nie da żyć teraz, bo u nas teraz tylko jedna wypłata regularna, a druga to tak sobie raz na parę miesięcy, bo TŻ działalność założył jakiś czas temu i okazało się, że to był gooopi pomysł przy kryzysie i układach i układzikach w naszym mieście

.
Tak, że jak tylko małego doprowadzę do całowitej użyteczności kociej to musze intensywnie skoncentrować się na szukaniu domu, bo ulubionym gadaniem mojego brata z bratową jest z kolei "po co ci tyle kotów, jak nie masz kasy, wywieź wszystkie na wieś wyżywią się"
I co mnie nie dziwi, to gada ten który miesięcznie ma na życie tyle co inni przez pól roku nie zarobią, a jeszcze marudzą ciągle, a tylko na lokaty odkładają. Do dooopy to wszystko, następny koniec roku jest do kitu