Przepraszam za ciszę, ale po prostu nie wyrabiam... Teraz właśnie "kradnę" chwilę w pracy, bo w domu po prostu nie ma jak ani kiedy usiąść do komputera. Pięć kotów, dwa szczeniaki i mąż to stanowczo za dużo zwierząt jak na jedną biedną Kasię

Emma jest coraz ciekawsza świata. Nadal się zdarza, że wchodzi pod łóżko i jej pół dnia nie widać, ale mam podejrzenia, że tam po prostu śpi - reszta ferajny w tym czasie też się gdzieś wyleguje po kątach i trudno mieć pretensje, że odkotek Emma wybrała sobie na leżakowanie miękkie przecież poduszki pod łóżkiem. Natomiast coraz chętniej przychodzi na wołanie - reaguje na imię! - i nie ukrywa się w porze obiadowej. Co prawda miskę zostawia ledwie polizaną, ale małymi kroczkami... Cośtam zawsze zje. Dzisiaj na śniadanie były serca kurcze - ewidentnie była ciekawa nowej potrawy i trochę zjadła.
Gania z Birką. Co prawda, jest to bardziej zabawa w ganianego-fuczanego, ale dziewczyny się nie biją. Konfiguracja goniąco-uciekająca też jest wymienna. Dlatego sądzę, że w kwestii zaprzyjaźniania się moich bab, jest nieźle i będzie jeszcze lepiej.
Emma wczoraj zasiadła na wysokiej komodzie i bardzo ciekawie przyglądała się domowemu światu. Żałuję strasznie, nie zdążyłam tego uwiecznić. A wspominałam, że sama do mnie przychodzi i łasząc się i miaucząc, dopomina głaskania?

Uff to tyle na razie. Wkrótce podeślę nowe zdjęcia, ale bądźcie wyrozumiali, mam naprawdę urwanie głowy, a z dwojga złego, wolę zaniedbać Was, kochani, niż moje czworonogi. Będzie mi wybaczone?
Pozdrawiam serdecznie!