I proszę bardzo

nikt nas nie kocha, pies z kulawą nogą, no dobra kot z kulawą łapą
A dzień upływa nawet miło.
Około 10.30 (to ten zgrzyt) zostałam brutalnie zwleczona z łóżeczka. Przyszła po prośbie eks dziewczyna sąsiada - na gwałt potrzebna linijka. Studentka architektury, to tak zaznaczam w kwestii wykształcenia, wiedzy o świecie i generaliach. Miłe dziewczę, przeprosiło mnie, że o tak wczesnej porze etc etc. Po czym chcąc okazać mi życzliwość ostrzegło, iż koty - co jest stwierdzone, ruszą jakby co. Znaczy się trupa. Aż się przejrzałam, na wszelki wypadek po wyjściu dziewczęcia czy już faktycznie tak źle wyglądam, że muszę się zastanawiać nad ewentualną profanacją mego zewłoka przez drapieżną Zawieszkę

Powiedziałam dziewczęciu - no cóż, człowiek też ruszy jak będzie głodny i zamknięty
A potem przyszła mamusia, ponieważ nie omdlała ze zgrozy na mój widok, zakładam, iż dziewczę po prostu zagaiło rozmowę*

Mamusia bierze w obroty swoją spółdzielnię mieszkaniową. Spółdzielnia bowiem wymówiła dzierżawę kiosku warzywnego panu, który tam sprzedaje chyba od 20 lat. Spółdzielnia wymówiła mu bez zdania racji i wbrew opinii wspólnoty. Mama na prośbę mieszkańców na spotkanie z prezesem idzie z tym panem i z pismem. Pismo zaraz będę przepisywać i drukować. Nieszczęśni, na ich miejscu już bym się bała śmiertelnie. Tzn na miejscu zarządu. Mama jest sprawna i perfekcyjna. Kiedyś administracji nie podobały się koty w piwnicy. Mama z uroczym uśmiechem powiedziała tak - cóż proszę państwa, państwo wspierają koty, a ja nie informuję sanepidu o stanie zsypów

I od lat jest już tak, że nawet remonty są ustalane pod kątem kotów
Nakarmiłam mamusię, oplotkowałyśmy moją teściową i pojechała. Cud, że znalazła dla mnie czas.
A propos inteligentnych zagajeń przypomniał mi się dowcip. Dwaj mężczyźni jadą koleją transsyberyjską, jadą, jadą, aż po czterech dniach jeden pyta drugiego:
- a tigra ty je..ł?
- no tak szto ty?!
- niet, niczewo, prosto sztoby razgawor zadierżgnułsa
Rosyjskiej czcionki szukać mi się nie chce
