Wreszcie dotarłam na wątek i
chciałam bardzo, bardzo, bardzo podziękować za pomoc _bubu_ 
Złapanie Lolka to było wyzwanie, ale po trzech tygodniach czatowania udało mi się przy pomocy pana, który go karmił. Jakiś czs temu po prostu przejeżdżałam obok zakładów Lenko w Bielsku- Białej i jak to ja wypatrzyłam Lolka ( został tak nazwany na cześć pierwszego kota w mojej rodzinie - też biało- czarnego i niezapomnianego ). Szkoda, że nie pojawiłam się tam wcześniej. Jak tylko go zobaczyłam postanowiłam złapać i wyleczyć. Lolek jest jednak totalnym dzikusem, więc trochę to łapanie trwało. Umówiłam się z panem, że będzie telefonował, kiedy Lolek się pojawi i jesli nie będę w pracy przyjadę na łapankę. Czasami kot przychodził o 4.30 rano ( no ale pan wtedy nie dzwonił

.
Gdy juz go złapałam i przewiozłam do weterynarza skontaktowałm się z _bubu_, której wcześniej nie znałam ( to był strzał

i poprosiłam o pomoc. I _bubu_ pomogła i to błyskawicznie. Dlatego bardzo, bardzo dziękuję. Jestem nowa w Bielsku i na miau i w tej społeczności, więc tym bardziej serdecznie dziękuję za pomoc Lolkowi wszystkim, którzy się przejęli jego losem. To budujące widzieć jak wielu jest ludzi wielkiego serca!
Dziś gdy tylko wróciłam z podróży słuzbowej pojechałam do Lolka, który czuje się dobrze, śpi w kuwecie

, jest umyty ( choć trochę żółty ) i wojowniczy charakter daje o sobie znów znać. Ale to ten charakter i wola życia uratowały go przed śmiercią. Dziękuję również w imieniu starszego pana, który pomógł mu jak umiał. Bardzo się cieszy, że perspektywa uśpienia, o której mówili w schronisku ( zostali poproszeni o pomoc, niestety nie pomogli ) to już przeszłość.
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękuję za pomoc!