Bardzo dziękuje Aniu za rady i słowa pocieszenia. Wątek "nerkowy" podczytuję na przemian ze starym wątkiem Twojej Patty (i obecnym).
Niestety, nie mam złudzeń, że to pomyłka w wynikach

. Moja uwaga od dwóch dni skupia się całkowicie na Kici, chodzę za nia krok w krok, patrzę, obserwuję, kombinuję. Macam, oglądam niemal każdy jej włosek i każde zachowanie. Z objawów nerkowych wymienionych w wątku nerkowym pasuje co najmniej kilka: wzmożone pragnienie, mniejszy apetyt, częste podsypianie, zwłaszcza pod rozgrzaną lampką, lekka utrata wagi.
Leczenie Kici nie będzie proste. To nie jest bezproblemowy, super ufny kot. Kitka jest bardzo wrażliwą, delikatną, nieśmiałą kotunią. Zawsze była takim outsiderem, żyjąc z nami, ale w swoim świecie, z boku. Boi się brania na ręce i sadzania na kolanach - więc tego nie robimy. Bardzo lubi mizianko, ale tylko wtedy, gdy się przy niej przukucnie czy przysiądzie. Niestety, sama nie przyjdzie, nie poprosi o pieszczoty, jakby uważała, że nie jest godna uwagi. Zawsze usuwa się w cień, starając się zająć najmniej miejsca i sprawiać najmniejszy kłopot swoją osobą

. Trzeba sobie zadać trud wyszukania jej w jakimś kąciku, żeby z nią pogadać i pogłaskać chociaż przez chwilę. Niestety, nie zawsze znajduję czas, żeby poświęcona jej chwila trwała dłużej

Zawsze jest ktoś bardziej przedsiębiorczy czy przebojowy, kto wepchnie się na kolana, zajmie moja uwagę. Nie mówiąc już o sytuacji gdy w domu są tymczasy, zwłaszcza chore. Moje koty idą wtedy w kompletną odstawkę ...

.
Kicia dobrze się czuje w towarzystwie Rudzia (z którym mieszkała ponad dwa lata u swojej poprzedniej opiekunki) i Dyzia. Byłaby najszczęśliwsza gdyby w domu była tylko z nimi. Jakoś się odnajduje w tej sporej gromadce pisiokotów, ale nie jest to dla niej szczyt szczęścia. Uwielbia spokój, ciszę i brak jakichkolwiek, najmniejszych zmian.
A teraz ...

.
Nagle zabierają jej ukochane mięsko, daja jakieś jedzonko, które jej nie smakuje ... każą jeść w zamkniętej łazience, co ogromnie ją stresuje, bo nie rozumie dlaczego tak się dzieje. Podczas wpychania jej do pysia tabletek nie wyrywa się zbytnio, nie drapie, ale serduszko wali jej jak młotem ...

.
Potem chowa się, a jak wyjdzie spod łóżka czy zza lodówki to patrzy lękliwie, gdy podchodzę

.
Gdy do niej mówię, tłumaczę jej, co się dzieje, patrzy na mnie bardzo smutno, jakby chciała zapytać, czy zrobiła coś złego, że tak ją męczymy ...
Ech.
To moja piękna szmaragdowooka (niestety na tym zdjęciu nie widać jak piekny kolor mają jej oczy):
http://wstaw.org/p/8401http://wstaw.org/p/8403