Behemot i gzymsyJak wiele z nas nie byłam odpowiednio kociowyedukowana zawierając znajomość z kociątkiem. Uznałam np., że jest tak młodziutki, że będzie się bał zapuścić poza drzwi otwarte balkonowe i że "mam go przecież cały czas na oku"
Czas akcji - jesień złota. Przychodzę do domu, otwieram balkon i zaczynam sie przebierać w domowe ciuchy łypiąc kontrolnie w jego stronę. Z portkami na wysokości kolan słyszę pukanie do drzwi. Sąsiadka : "twój kot siedzi na gzymsie i się boi"
Wypadam na tę mównice nieszczęsną a kocio-wędrowniczek na gzymsie [to zn. taki jakby występ ciągnący się przez cały budynek] już w odległości ok. 10 m drze mordę bo sie boi wrócić
