nie wiem kto z was pamieta ,ze bardzo, bardzo dobry dom na drugim koncu Polski znalał nasz Wampirek-teraz wasylek
i Triszka, kotka ze schroniska z rakiem
Domek walczył z choroba tak,że cały czas byłam pełna podziwu
Triszko [i]

cytuje maila-zryczłam sie okropnie
Witam w smutnym dniu.
Wlasnie wrocilismy z pochowania Triszki w ogrodzie Rodzicow.
Juz maly cmentarzyk sie z niego robi....
Gdy 13 lutego nasz Dominik z Ocalenia przywiozl nam Trikicie i Wampirka, to przyznam Ci sie, bylam zalamana.
Koty sikaly gdzie nie trzeba, Trikicia byla malo mila i jeszcze stawiala sie do nic nie robiacego jej Certusa, a Wampirek jeczal z bolu przy kazdym jedzeniu. Nie mialam poczucia, ze zrobilam kotom cos dobrego, a jedynie, ze wprowadzilam jakis chaos - nie wiedziec w imie czego - do naszego i tak zajetego zycia.
Na szczescie nie trwalo to dlugo.
Oba koty okazaly sie byc wspaniale.
Daly nam tak duzo siebie i b. ubogacily nasza codziennosc.
Mamy nadzieje, ze Triszka nie miala w swojej ocenie zlego zycia u nas.
Wasyl na pewno byl jednak samotny, choc z nia, bo nie mozna o niej bylo powiedziec, ze byla szczegolnie mila do niego.
Mysle, ze dlatego czasem pacal ja tez i pare dni temu probowal ja pacnac na stole, a w koncu z niego ja ... zrzucil. Mysle, ze denerwowalo go, ze nawet w chorobie go nie potrzebowala i nie chciala ani bliskosci ani czulosci.
Wysylam Ci sporo zdjec. Pierwsze sa z 25 i 26.11, czyli z ostatnich dni Triszeczki z nami, potem dla przypomnienia, dzien przyjazdu 13 lutego, a ostatnie (KotyNiedzielne) sa sprzed tygodnia i tam widac zaczepki Wasyla.
Kot jakiego wezmiemy, to tez bedzie kot potrzebujacy, ale.... absolutnym priorytetem bedzie Wasyl. To bedzie musial byc kot, ktory bedzie towarzyszem dla Wasyla. Kot, ktory sie z Wasylem zaprzyjazni.
Oczywiscie wiem, ze gdyby Triszka byla inna, to teraz Wasyl by cierpial, a tak... na pewno cierpi odpowiednio mniej, ale tak juz nie bedzie moglo byc, aby Wasyl byl samotny.
Triszeczka odeszla sama. W piatek prawie caly czas nas nie bylo, bo bylismy w Szczecinie. Wrocilismy przed 18ta. Triszka byla slabsza. Widzialam, ze tylne nozki sie jej rozjezdzaly, gdy szla do kuwety, gdy wrocilismy od wetow. Potem polozyla sie przy miseczkach z woda. Nie wiedzialam, co to za dzwieki, ale Wili podszeld i poszluchal, a ona mrauczala i mruczala. Wysmeralam ja bardzo, ale potem usnela i jakos... wygladala lichutenko. Az balam sie, gdy rano wstawalam do toalety, ze moze juz odeszla, ale nie.
Wczoraj byla juz b. slabiutka i nie zostawialismy jej samej.
Od paru dni nic nie jadla, a od prawie 3 nie pila. Czasem troszke liznela podsuwana wode, albo galaertke z saszetek. Az sie dziwilam, ze chodzi do kuwety.
Nie chcielismy aby ja na sile nawadniac, bo ona sama wiedziala. Najpierw pila sporo, gdy przestala jesc, a potem i przestawala pic.
Bylismy jeszcze wczoraj u weta, aby sie umowic, czy w razie czego o kazdej porzed dnia czy nocy, jakby ja bolalo cos, to moglibysmy go wezwac, a potem jeszcze raz po poludniu aby ocenil, czy czasem nie cierpi, a my tego nie widzimy. Powiedzial, ze trudno to powiedziec, ale on nie widzi, aby ja cos bolalo. Mimo to dostala lek p/bolowy,dostawala czesto ostatnio, ale tak raczej... na wszelki wypadek.
Wczoraj 2x zwymiotowala nie tak duzo, ale krwista wydzielina. Przed drugimi wymiotami pare razy pomiaukiwala .B. ja to zmeczylo i po drugich wymiotach gleboko zasnela i po niecalych 2 godzinach zaczela ruszac lapka, jakby chciala biec. Wzielam ja na rece i juz wiedzialam co jest.... Wydychala moze z dziesiec razy, a przerwy byly coraz dluzsze.... Odeszla o 17:47.
Takie duze oslabienie nastapilo b. nagle. Mamy nadzieje, ze nie cierpiala bardzo.... W tym wszystkim cieszy nas, ze nie musielismy cierpiacego fizycznie kota uzypiac weterynaryjnie, ze odeszla sama i ze nie byla bez nas, ze moglam ja trzymac na rekach, ze bylam, ze nie spalam i kogos miala, gdy szla do tego pieknego miejsca.....
Weci byli zdziwieni (pisalam Ci chyba, ze to 2 bracia przyjmujacy na zmiane). Chodzilismy z nia rowne 2 m-ce codziennie. Wczoraj byly rowno 2 m-ce jak chodzila w kaftaniku.
Guz sie rozpadal, ale pod spodem jakby byla zdrowa tkanka. W ostatnich dniach w guzie zaszlo sporo zmian, ale... to byly raczej pozytywne zmiany.
Guz sie rozpadal i mial szanse... zniknac ktoregos dnia. Niestety koteczka nie miala juz dosc sily. Nie wiemy tez, co dzialo sie w srodku.
Nie meczylismy ja dodatkowa diagnostyka, bo i tak nie bylo mozliwosci zmienic tego co bylo.
Bardzo zaluje, ze nie wiedzielismy nic o niej, o jej przeszlosci, ile miala lat.
Wiesz... Triszeczki bedzie mi na pewno dlugo brakowalo. Umialam sie z nia dogadac i czulam, ze mnie lubi. To taki piekny kot..... Nasza piekna dziewczyna.... Takie miala miekkie, krolicze futerko.
Mam nadzieje, ze dobrze tam, gdzie jest zostala przyjeta. moze i jej pani, pan? jest juz tam i moze trzyma ja w ramionach...? Powiedzialam jej, ze bez wzgledu na jej przeszlosc, jest tez nasza rodzina i do niej przyjde, jak i do pozostalych, gdy odejde stad ktoregos dnia.
Nie lubimy rozstan. Przyjscia tez sa rozne. Najlepsze jest to, posrodku.
Byla z nami 9 m-cy, 2 tygodnie i 1 dzien.
Dziekujemy Ci, Iwonko, ze pomoglas nam w tym, ze Triszeczka mogla z nami byc i tak bardzo upiekszyc nasze zycie.
Duzo pozdrowkow
Kasia&Willi
P.S. Nie wiem, czy wysylalam Ci juz ostatni filmik z Triszka
http://vimeo.com/7039883